Dziennik Sportowy

Prowadzenie dziennika dokumentującego własną aktywność (także sportową) znakomicie motywuje do działania i pozwala utrzymać niezbędną dyscyplinę. Ważne jest jednak, żeby sporządzanie tych zapisków stanowiło przyjemność, a nie było dodatkowym, przykrym obowiązkiem. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak ja to robię, czytaj dalej.

Po pierwsze zdecydowałem, że nie będę do tego celu używał żadnej elektroniki, żadnych komputerów czy innych gadżetów. Dlatego co roku kupuję kalendarz kieszonkowy Moleskine Pocket Weekly Diary. Jego wielkość i układ w zupełności wystarczają do wygodnego prowadzenia Dziennika Sportowego. No i ten ekskluzywny, staromodny wygląd z gumką nie pozwalającą się kalendarzowi otworzyć, kiedy nie potrzeba, i umożliwiającą przyczepienie długopisu, żeby zawsze był pod ręką.

DS2007

Mój Dziennik Sportowy trzymam pod poduszką, żeby wieczorem przed zaśnięciem móc z satysfakcją zanotować swoje dzienne wyczyny, a rano zapisać, ile ważę (tuż przy moim łóżku stoi waga łazienkowa). A oto, co zapisałem w ostatnią środę:

DS200709

Rano ważyłem 70 kg, a po południu przebiegłem 2 kilometry w czasie 10 minut i 49 sekund (pierwszy kilometr w tempie 4’59″/km, a drugi 5’50″/km). Ze względu na „przelatujące opady” chciałem jak najszybciej przebiec 3 kilometry (w tempie poniżej 5’00″/km), ale – jak widać – nie dałem rady. Natomiast w czwartek:

DS200710

No właśnie. NIC. I wierz mi, tego rodzaju wpis najbardziej mnie motywuje do powrotu na dobrą drogę. Myślę sobie wtedy: „No jak to? Mam taki ładny Dziennik Sportowy, elegancko zamykany na gumkę i NIC? Tak przecież być nie może!” I w piątek było już lepiej:

DS200711

Mimo czwartkowego lenistwa – waga bez zmian, no i przebiegłem 6 kilometrów w 32 minuty i 48 sekund.

Oczywiście w moim Dzienniku Sportowym zapisuję wszystkie przejawy aktywności sportowej, a nie tylko bieganie. Na przykład w niedzielę rano – jak zwykle – byłem na basenie:

DS200713

Ten skrótowy zapis oznacza, że w ciągu nieco ponad pół godziny przepłynąłem 25-metrowy basen 52 razy, z czego kolejno 4 razy żabką, 16 razy kraulem, znowu 4 razy żabką i 16 razy kraulem, a na koniec 4 razy żabką, 4 razy kraulem i 4 razy żabką w tempie odpoczynkowym.

Prowadzenie tych zapisków nie zajmuje mi więcej niż jedną, dwie minuty dziennie, a satysfakcja, jaką mi one sprawiają, jest olbrzymia. Radzę ci: czym prędzej załóż swój Dziennik Sportowy. W tym roku kup pierwszy z brzegu kalendarzyk kieszonkowy (Moleskina na 2007 rok już nie dostaniesz) i zacznij uwieczniać swoje sukcesy, a jesienią zamów Moleskine Pocket Weekly Diary 2008 (polskim dystrybutorem Moleskine jest Czuły Barbarzyńca).

6 myśli w temacie “Dziennik Sportowy

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.