W niedawnym wpisie Nowe Moleskiny zapowiedziałem przedstawienie jeszcze jednego nowego produktu Moleskine. Publikując „Wakacyjny kurs ZTD”, zastanawiałem się, jaki papierowy terminarz byłby najwygodniejszy jako narzędzie implementacji metody Zen To Done. Każdy dzień roku powinien mieć w nim oddzielną stronę, ale z drugiej strony książeczka zawierająca 365 stron jest gruba i nieporęczna. Doszedłem wówczas do wniosku, że wygodny byłby terminarz złożony z 12 miesięcznych zeszytów. Nie wiem, czy ktoś mi w głowie założył podsłuch, ale firma Moleskine przygotowała na rok 2010 właśnie taki zestaw: Moleskine Colour a Month Pocket Daily Planner:
Obłożone w miękkie, kolorowe okładki miesięczne terminarze doskonale mieszczą się w kieszeni lub teczce i pozwalają na lekkie i skuteczne wdrożenie metody ZTD:
Każdy miesięczny zeszyt zawiera:
- miejsce na dane osobiste właściciela (1 strona);
- kalendarz 2010 (2 strony);
- terminarz 2010 (6 stron, 2 miesiące na stronie, 1 półlinia na każdy dzień roku);
- międzynarodowy wykaz świąt (2 strony);
- kalendarz 2011 (2 strony);
- terminarz 2011 (6 stron, 2 miesiące na stronie, 1 półlinia na każdy dzień roku);
- tabelę planowania podróży (2 strony);
- mapę stref czasowych (2 strony);
- tabelę odległości między najważniejszymi miastami (1 strona) – nie wiem po co;
- tabelę międzynarodowych kodów telefonicznych, krajowych domen internetowych i oznaczeń na samochodowych tablicach rejestracyjnych (1 strona);
- tabelę konwersji jednostek miar (w tym oś liczbową do przeliczania stopni Celsjusza na Fahrenheita i z powrotem) (1 strona);
- tabelę rozmiarów ubrań i obuwia (1 strona);
- linijkę calowo-centymetrową na krawędzi kartki (1 strona)
- do 31 stron terminarza dziennego;
- kilka stron na dodatkowe notatki.
Oczywistą wadą tego rozwiązania jest wysoka cena, będąca odbiciem wysokiej jakości wykonania i marketingowej siły marki Moleskine. Osoby, które uważają, że wydanie 100 złotych na 12 cienkich zeszycików jest grubą przesadą, mogą samodzielnie skonstruować podobny terminarz, korzystając z oferty sklepów papierniczych lub hipermarketów. Moim zdaniem idea podziału roku na mniejsze odcinki czasu jest dobrym pomysłem. Dzięki temu system jest wygodniejszy i bezpieczniejszy, a zagubienie jednego zeszytu znacznie mniej boli niż utrata zapisków z całego roku.