Leo Babauta napisał ważny tekst „The Miracle of Suspending Mis-Belief” [zenhabits.net], który pozwoliłem sobie dość dowolnie przetłumaczyć i niniejszym udostępniam.
Czyż nie byłoby cudownie, gdybyś mógł rozpuścić swoje lęki, niepokój, stres, frustrację i złość, tak jak cukier rozpuszcza się w herbacie? I dokonać tego tylko za pomocą niewielkiej zmiany nastawienia?
Być może odpowiedź kryje się w sposobie, w jaki odbieramy filmy wyświetlane na srebrnym ekranie lub w telewizji.
Wczoraj wieczorem oglądałem z dziećmi trylogię „Władca pierścieni” i w pewnym momencie moja 9-letnia córeczka powiedziała, że niektóre sceny ją przerażają. Zacząłem jej tłumaczyć, że przecież to tylko aktorzy i czy to nie zabawne, że się tak poprzebierali, żeby nam opowiedzieć tę historię. Zaglądając z nią za kulisy filmu, próbowałem pomóc jej „rozpuścić” strach, który ją opanował.
Zadziwiające, ale okazuje się, że takie podejście działa również w stosunku do wszystkich innych obaw i nieprzyjemnych uczuć, które na co dzień nas nawiedzają. Wystarczy, że wówczas zajrzymy za kulisy filmu, który wyświetla się w naszej głowie.
Pomyśl tylko: kiedy oglądasz film, nie zaglądasz za kulisy. Wiesz, że to wszystko jest udawane, ale na 90 minut postanawiasz o tym fakcie zapomnieć. Chcesz wierzyć w to, co widzisz. Dzięki temu film może cię poruszyć, wycisnąć twoje łzy, oburzyć, przestraszyć lub przynieść ci satysfakcję przeżywania dramatycznego zwrotu akcji. Czasami jednak narracja cię nie wciąga, aktorzy są nieprzekonujący, a efekty specjalne kiepskie. Wówczas magia kina nie działa i widać tylko kulisy.
W naszym pozakinowym życiu nieustannie wierzymy w filmy, które wyświetlają się w naszych umysłach. Myśląc o czyjejś nieuprzejmości, widzimy opowieść o sobie w roli głównej i o tej drugiej osobie jako „czarnym charakterze”, który wyrządza nam krzywdę. Gdy ktoś nie kocha nas tak, jakbyśmy tego chcieli, wierzymy, że to komedia romantyczna, w której ta druga osoba powinna ulec naszemu urokowi i związać się z nami na dobre i na złe. To dzieje się bez przerwy – cała nasza złość, stres, smutek i depresje wynikają z opowieści o otaczającym nas świecie, które snujemy w swoich głowach.
Tymczasem nie jesteśmy pępkiem świata i to, co się dzieje wokół nas, nie jest tak naprawdę fragmentem „naszej opowieści”. Po prostu „się dzieje”. Bardzo często przypadkowo, ale my, żeby zapanować nad tym chaosem, staramy się przypisać wydarzeniom jakiś logiczny porządek. Tworzymy narracje tam, gdzie ich wcale nie ma. Wydaje nam się, że kimś powodują złe intencje, gdy w rzeczywistości ta osoba tylko snuje swoją opowieść.
Jak sobie z tym poradzić? Tak, jak podczas oglądania filmu. Kiedy przestajemy wierzyć w opowieść i zaglądamy za kulisy, widzimy jedynie ruchome obrazy stworzone z rekwizytów, kostiumów, scenografii, efektów specjalnych, scenariusza, oprawy dźwiękowej oraz innych elementów. Zaczynamy dostrzegać świat X muzy taki, jakim jest, i nie odczuwany już bólu, gniewu czy strachu.
Kiedy dopadają nas negatywne emocje, możemy przestać wierzyć filmowi wyświetlającemu się w naszej głowie, zajrzeć za kulisy i dostrzec rzeczywistość, która tak naprawdę składa się tylko z fizycznych obiektów poruszających się wokół nas. Atomów, cząsteczek, żywych organizmów i ludzi, którzy potrafią mówić i tworzyć. Nie są częścią opowieści – po prostu „są”. Odwiązując się od błędnego przeświadczenia, że to wszystko jest spójną intrygą, możemy pozbyć się związanych z nią obaw, gniewu i frustracji.
Dlatego, gdy jesteś zestresowany, smutny lub zły, nie rób sobie wyrzutów – każdego to dopada. Ale uświadom sobie, że, jeśli tylko zechcesz, możesz przestać wierzyć w spisek rzeczywistości i zajrzeć za jej kulisy.