Gadżety nie są niezbędne do uprawiania sportu, ale jeśli mogą cię zmotywować do zażywania ruchu na świeżym powietrzu, nie wahaj się i spraw sobie prezent.
Mój sprzęt biegowy składa się z dwóch elementów. Pierwszym z nich jest odtwarzacz muzyczny iPod Shuffle z opaską na ramię i słuchawkami z pałąkiem z tyłu głowy. Gdy biegnę, nic się wokół mnie nie „majta”, nic nie podskakuje na głowie, ani nie tłucze po kieszeniach, a ja zabijam nudę krążenia po stadionie, słuchając najnowszych podcastów z różnych dziedzin.
Drugim elementem mojego wyposażenia jest stoper z odbiornikiem nawigacji satelitarnej Garmin Forerunner 205.
Przedtem używałem zwykłego zegarka elektronicznego ze stoperem, ale po każdym kilometrze musiałem zapamiętywać międzyczasy i zaraz po zakończeniu biegu wszystkie te liczby zapisywać, żeby nie zapomnieć. Jesienią, gdy czasami biega się po zmroku, było to szczególnie uciążliwe. Zegarek nie dawał także możliwości bieżącej kontroli tempa. A kiedy zacząłem używać iPoda, zapamiętywanie kolejnych międzyczasów stało się jeszcze trudniejsze.
Garmin Forerunner 205 jest stoperem, który na ekranie jednocześnie wyświetla sumaryczny czas biegu, aktualne tempo i przebiegnięty dystans. Po każdym kilometrze (lub innym zaprogramowanym odcinku) automatycznie zapamiętuje międzyczas. Gdy zaprogramuję pożądane tempo biegu, sygnalizuje, czy biegnę z odpowiednią szybkością.
Garmin Forerunner 205 może być też używany do rejestrowania czasu i dystansu podczas uprawiania innych dyscyplin sportu. Dzięki niemu wiem, jaką maksymalną szybkość osiągnąłem na windsurfingu, a jaką na nartach. Trochę tylko żałuję, że nie kupiłem Garmina Forerunnera 305, który jest dodatkowo wyposażony w bezprzewodowy czujnik pracy serca. Wtedy mógłbym lepiej dostosowywać intensywność biegu do aktualnego wytrenowania mojego organizmu.
Podsumowując, szczerze polecam obydwa gadżety.
Ale zanim kupisz iPoda albo Garmina, spraw sobie profesjonalne buty do biegania. One są najważniejsze.
Jedna myśl w temacie “Gadżety”