To była wzruszająca uroczystość i okazja do podsumowania 17 lat spędzonych w firmie, której byłem jednym z założycieli. Jak przystało na swój wiek, spółka wyrosła nam na dorodną nastolatkę u progu dojrzałości. O jej względy zabiegają zarówno wysportowani młodzieńcy, jak i stateczni mężczyźni z grubo wypchanymi portfelami. Trudno sobie wymarzyć lepsze zakończenie tak pięknej przygody zawodowej i prawdziwej, pełnej emocji jazdy bez trzymanki.
Ale czas podjąć nowe wyzwanie.
Czas zmierzyć się z zadaniem utrwalenia i udostępnienia ludzkości doświadczeń, które zdobyłem, konfrontując idealny świat przedstawiany w podręcznikach zarządzania ze skrzypiącą, nienaoliwioną rzeczywistością.
Czas to wszystko spisać i przeobrazić w praktyczne i skuteczne recepty dla każdego.
TERAZ!
Ogłaszając ten zamiar chcę Was wszystkich wykorzystać.
Do czego?
Do ciągłego motywowania mnie i utrzymywania w stanie mobilizacji. Chcę czuć Wasze spojrzenia i słyszeć Wasz, wypełniony znakami zapytania, oddech. „Ile już napisałeś?”, „Jaka będzie okładka?”, „Czy będzie wersja angielska?”, „Kiedy i gdzie będę mogła kupić?” – to są pytania, którymi chcę, żebyście mnie zamęczali.
Postęp prac będę relacjonował w ramach BIZNESU BEZ STRESU. To główny temat, na którym skupię się w 2015 roku. Przynajmniej do września, jak to przepowiedział Święty Mikołaj.
No właśnie! Wierzy we mnie Święty Mikołaj. Wierzy rodzina. Wierzą przyjaciele, znajomi i współpracownicy. Wierzy nawet Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a to zobowiązuje!
4 myśli w temacie “Coś się kończy, coś zaczyna”