Korzystając z chwili wolnego czasu, postanowiłem prowizorycznie zaradzić zapaści, jakiej doznał mój podjazd do garażu.
Nie spodziewałem się, że tak trudno jest wyjąć pierwszą kostkę z dobrze ułożonej nawierzchni.
Nie przewidziałem też, że nie da się wszystkich kostek upchnąć z powrotem tam, gdzie przedtem z powodzeniem się mieściły.
Zadziwiające!
A oto moje dzieło: prowizorka jak się patrzy, ale kamieniem krytyki ma prawo rzucić tylko ten, kto choć raz w życiu kamienie układał!
Dziękuję za moralne i fizyczne wsparcie Pani TesTeqowej i Pannie TesTeqównie!