BBS #0115: Czternaście lat temu

Nie masz czasu czytać tego wpisu? To go posłuchaj! Tutaj albo w postaci podcastu Biznesu Bez Stresu dostępnego we wszystkich rozgłośniach od Apple po Spotify i YouTube!

MYLNEWIZ-500x500Nigdy nie zapomnę wsparcia, jakiego czternaście lat temu udzielili mi Czytelnicy Biznesu Bez Stresu. Odeszła wówczas „Uśmiechnięta Pani”, czyli Moja Mama. Dziś chciałbym Wam coś szczerze wyznać. Jak wiecie, moje „Mylneryki” powstały z fascynacji pułapkami poznawczymi oraz egoistycznej chęci wydania najniezwyklejszej książki 2019 roku. Ale po napisaniu pierwszych dwóch stron końcowego rozdziału zatytułowanego „Skąd się wzięły mylneryki?” zrozumiałem, że publikacja ta będzie miała dla mnie jeszcze inne, szczególne znaczenie, które stanie się jej głównym sensem. Pozwól, że dziś na łamach Biznesu Bez Stresu zacytuję ten fragment:

Króliczku!
Nie wpadnij do wody!
Trzymaj się przystani!
Pan idzie i spogląda ryba,
A pan patrzy na rybę przez wędkę.

Nie, to nie jest mylneryk, ani nawet limeryk. To pierwszy wiersz, który zrodził się w mojej głowie. Nie umiałem jeszcze wtedy pisać – byłem trzyletnim brzdącem siedzącym na pomoście nad jeziorem i powtarzającym w kółko powyższe słowa. Moja Mama – umysł ścisły o poetyckich ciągotach – od razu poznała się na wyszukanej formie tej miniatury i jej wieloznacznej głębi. Chwyciła za długopis i uchroniła od zapomnienia moje pierwsze dzieło.

Ale nie tylko na tym polegał wkład mojej Mamy w powstanie mylneryków. Nie mam wątpliwości, że poetyckie geny, które po Niej odziedziczyłem, do dziś kształtują specyficzną formę tego, co piszę. Układała różne okolicznościowe wierszyki, teksty piosenek i dłuższe utwory poetyckie, jednak na moim postrzeganiu świata szczególne piętno wycisnął jej humorystyczny „słoikowy czteropak”:

Rzekł raz słoik do słoika:
„Czemu pan się nie odmyka?”
Słoik na to: „Tak się stało,
Że mi wieczko się zassało!”

Słoik chwalił się zakrętką,
Z korków śmiał się z wielką chętką.
A butelka go strofuje:
„Pan też kiedyś wykorkuje!”

Słoik chełpił się niezwykle
Swą słodyczą – a w nim pikle.
Tak to zdarza się niestety,
Gdy ktoś nie zna etykiety!

Słoik jest wprost wniebowzięty,
Bo buszują w nim fermenty.
W niebo wzięty się poczuje,
Gdy znienacka eksploduje!

„Mylneryków” w formie papierowej nie ma już w sprzedaży, ale możesz pobrać ebook eMylneryki.pdf z fragmentami dzieła albo cyfrowy reprint całości, zapisując się do Klubu Biznesu Bez Stresu.

A poza tym, nawiasem mówiąc, w rzeczy samej nie mogę się nadziwić, że to już czternaście lat minęło od tamtych trudnych chwil. Jak ten czas leci…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.