We wpisie Niezdrowe porównania stwierdziłem: „Ale pamiętaj, że szczyt nie jest spiczasty jak czubek igły, na którym siedzą tabuny diabłów. Szczyt sukcesu ma stosunkowo dużą powierzchnię, ponieważ na świecie jest mnóstwo ludzi o różnych upodobaniach”. Napisałem tak, bo wiem, że tak jest, ale z drugiej strony od urodzenia mam z tym problem.
Jest taki dowcip, który dobrze ilustruje moje wątpliwości:
– Dlaczego właściciele Alfa Romeo nie witają się po przyjściu do pracy?
– Bo już widzieli się w serwisie!
Od wielu lat to nie włoskie samochody, ale japońskie okupują pierwsze miejsca rankingów niezawodności. Są jednak ludzie, którzy wybierają Alfa Romeo! To mnie dziwi.
Innym przykładem jest Pepsi. Mimo niewielkiej różnicy w smaku napój ten potrafił wyszarpać Coca Coli spory kawałek rynku. Dlaczego?
Czyżby chodziło o coś więcej niż tylko o gaszenie pragnienia lub niezawodność?
Tak, chodzi o coś innego – o gust i o emocje. I dlatego mam z tym kłopot. Choć nie uskarżam się na brak gustu, z emocjami jest u mnie nie najlepiej. Do produktów i usług podchodzę w sposób wybitnie utylitarny: chcę dostać coś, co działa niezawodnie i tak, jak mi obiecywano. Samochód może nazywać się Alfa Romeo, Toyota, Dacia czy Syrenka, byleby nie zatrzymywał się codziennie na środku skrzyżowania z powodu zamokniętej o poranku elektryki. Napój może nazywać się Pepsi, Coca Cola czy Polo Cockta, byleby smakował podobnie i nie wyrządzał zbytniej szkody mojemu organizmowi.
Przyznaję się: jestem racjonalnym minimalistą. Moja tożsamość nie składa się z rzeczy, które posiadam, więc mogę mieć to, co dobre, a nie to, co swoim blaskiem oślepia sąsiada. Gdyby świat zaludniali tacy osobnicy jak ja, to wierzchołek sukcesu były szpiczasty. Jeden dobry producent w każdej branży zaspokajałby potrzeby wszystkich konsumentów.
Na szczęście jestem odmieńcem. Większość ludzi ma włączone wzmacniacze emocji i patrzą na otaczający ich świat przez szerokokątne obiektywy swoich różnorodnych potrzeb, a nie przez mikroskopy racjonalności. I właśnie dlatego szczyt sukcesu ma stosunkowo dużą powierzchnię.
Toyota może sobie robić najniezawodniejsze samochody na świecie, ale zawsze znajdą się nabywcy pojazdów super tanich albo ekstrawaganckich albo takich, nad którymi unosi się aureola niezwykłości. Zawsze też znajdą się spragnieni ludzie, którzy ominą pięć kolejnych „pijalni” Coca Coli w poszukiwaniu źródła Pepsi. To jest „ich napój” i koniec rozmowy.
Dlatego nie przejmuj się, że ktoś odniósł już sukces w twojej branży. To nawet lepiej, ponieważ oznacza to, że ta branża w ogóle istnieje! Zastanów się, jakie ludzkie potrzeby wciąż pozostały niezaspokojone i ruszaj do działania!
Michał Sadowski, założyciel Brand24, powiedział kiedyś w wywiadzie: „Nasz przykład pokazuje, że w biznesie niekoniecznie trzeba być pierwszym. Trzeba być po prostu najlepszym”. Podczas rozmowy z Michałem Szafrańskim Arlena Witt zgrabnie to spuentowała, stwierdzając: „Nawet Jan Paweł był drugi”.
A mój wniosek z tego jest taki:
Jeśli solidnie wykonasz swoją pracę w celu zaspokojenia potrzeb bliźnich, to znajdzie się dla ciebie miejsce na szczycie sukcesu!
Zazwyczaj podobne myśli mnie napadowywują kiedy wchodzę do supermarketu.
Na półkach leży tam 50 tysięcy produktów, a mnie wystarcza setka w najbardziej szalonych porywach zakupowych.
No i za każdym razem przeżywam totalne zagubienie w dziale kosmetyków – 2 metrowe półeczki na męskie i 18 regałów na damskie… :)))
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: No właśnie! Szczyt sukcesu ma dużą powierzchnię… ;-)
PolubieniePolubienie
Myślałeś o damskim szczycie sukcesu?
PolubieniePolubienie
A Kazimierz Wielki był III. Jak i Jan Sobieski :)
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Nie jestem białym, seksistowskim rasistą! :-)))
PolubieniePolubienie
@pak445: A Zygmunt III Waza, co dwór swój przeniósł z Krakowa do Warszawy?
PolubieniePolubienie
Rozumiem, że liczysz to przeniesienie jako sukces, tymczasem był to efekt nieudanego eksperymentu alchemicznego. Wawel się spalił, więc król się wyniósł.
No, chyba że zrobisz z tego jakiś wpis, typu „katastrofa jako źródło postępu” :D
PolubieniePolubienie
@pak445: Raczej wpis: „Jak katastrofa, to tylko na Wawelu”. :-)))
PolubieniePolubienie