Filmy Stanisława Barei są celną satyrą wykpiwającą nonsensy PRL-u, ale nie tylko. Łatwo dostrzec, że ustroje się zmieniają, a nonsensy pozostają. Są też w tych filmach prawdy ponadczasowe, które warto wychwycić i zastosować w swoim życiu. Oto jedna z nich:
Scena w warsztacie samochodowym.
Michał Roman: Proszę pana…
Mechanik: Niestety, kochany. Nie przyjmujemy dzisiaj: już po godzinach, a w dodatku wolna sobota jest.
Michał Roman: Nieee, ale ja tylko…
Mechanik: Ale, kochany. Nie ma żadne „tylko”! Nic! Żadnej roboty nie wezmę, nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!
Michał Roman: Ale ja chciałem tylko…
Mechanik: Kochany! Chyba ja wyraźnie po polsku mówię: do końca roku nic nie biorę! Ja chcę wreszcie spokojnie zjeść!
Michał Roman: Ale do końca roku pan będzie jadł?
Mechanik (otwiera lodówkę, widać, że jest zapełniona): A co, nie starczy?
[„Brunet wieczorową porą”]
Można oczywiście uznać tę scenę jedynie za satyrę na leniwego mechanika. Ale ja proponuję ci, żebyś przypomniał sobie, jak ty reagujesz na różne prośby o wyświadczenie komuś przysługi. Oczywiście warto być uczynnym, ale często przeceniamy własny potencjał i podejmujemy się załatwiania rzeczy, na które naprawdę już nie mamy czasu w naszym przepełnionym obowiązkami życiu.
Pół biedy, jeśli ktoś prosi cię o porąbanie drewna, kiedy właśnie kosisz trawę. Możesz mu wówczas szczerze odpowiedzieć, że nie masz teraz czasu, co widać, słychać i czuć. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy proszący pyta: „A później to zrobisz?”.
Zastanów się, zanim odpowiesz. Tak jak każdy z nas, masz potężną skłonność do zawyżania swoich przyszłych możliwości. Wydaje ci się, że jutro, za tydzień, w przyszłym miesiącu czy za rok będziesz wszechmocny i znacznie mniej zajęty niż dziś. Ale to tylko złudzenie. Zapewne zdobędziesz nowe umiejętności i powiększysz swój bagaż doświadczeń, ale wcale nie będziesz miał więcej czasu na rąbanie drewna, ponieważ trawa znów urośnie i trzeba będzie ją kosić!
Dlatego zawsze, kiedy ktoś prosi cię o wyświadczenie mu przysługi w przyszłości, zastanów się, czy byłbyś gotowy natychmiast wszystko rzucić i pomóc mu teraz. Jeśli nie, grzecznie odmów. W przyszłości też będziesz zajęty – nie łudź się, że będzie inaczej. Akceptując zobowiązanie, które teraz nie jest dla ciebie dostatecznie ważne, wyświadczasz swojemu przyszłemu „ja” poważną krzywdę. Albo zawiedziesz proszącego, albo będziesz musiał zrezygnować z realizacji własnych priorytetów.
Zatem jeszcze raz:
Akceptuj tylko te zobowiązania dotyczące przyszłości, z których byłbyś gotowy wywiązać się teraz.
Tę skądinąd trafną zasadę warto stosować też (a może przede wszystkim) do samego siebie – przecenianie swoich możliwości to skrót na manowce i recepta na frustrację spowodowaną dysonansem między tym, co kreślimy na przyszłość, a tym, czemu w rzeczywistości będziemy w stanie podołać; trochę jak pożyczanie na wysoki procent pozytywnej siły motywacji, która powinna przyjść z regularnej i postępowej pracy, która musi zająć czas i energię, a nie przyplywów hurraoptysmitycznej żądzy kreowania przyszłości bez tknięcia w jej kierunku palcem ;-)
PolubieniePolubienie
@Michał Rycicki: Cenne uzupełnienie! Dziękuję!
PolubieniePolubienie
Ha ha! Jakby TesTeq zobaczył reakcję Pani Ruziowej kiedy Ruzio usiłuje jej po raz n-ty wytłumaczyć, że nie da się wszystkiego zrobić na raz, że wykonuje zadania zgodnie z ich priorytetami i że nie rzuci w tej chwili wszystkiego, co aktualnie robi, by natychmiast zająć się jakąś mało istotną rzeczą, którą też „trzeba”, a która właśnie wpadła jej do głowy, tylko wstawi ją do długiej litanii „trzeba” zgodnie z jej priorytetem i zajmie się nią w stosownym czasie…
PolubieniePolubienie
@Ruzio: Cóż, może trzeba zareagować na taką reakcję siłom i godnościom osobistom? :-)
PolubieniePolubienie
@TesTeq: Siłom lepiej nie, chyba że siłom osobistego przykładu. Staram się raczej kierować anielskom cierpliwościom i wybaczajoncom wyrozumiałościom. Wężykiem, wężykiem! :-)
PolubieniePolubienie