Kiedy oglądasz multimedialne i książkowe produkcje takich ludzi jak Gary Vaynerchuk, Michał Szafrański, Arlena Witt czy Tim Ferriss, opada ci szczęka i wszystkiego ci się odechciewa. Na ich tle twój blogasek i twoje amatorskie filmiki wydają się totalną żenadą. Ale jest sposób na pozbycie się tych głupich kompleksów. Oto on:
Kiedyś we wpisie Zdrowe porównania proponowałem ci, żebyś porównywał to, gdzie teraz jesteś, nie z tym, gdzie są inni, ale z tym, gdzie ty byłeś tydzień, miesiąc, rok czy dekadę temu.
To bardzo dobra metoda doceniania własnych postępów, ale niestety nie pomaga w poradzeniu sobie z blaskiem tego szczwanego Szafrańskiego i tej zdolnej Wittaminy. Na porównania z nimi mam inny chwyt!
Jeśli tylko dobrze poszukasz, znajdziesz w odmętach internetu pierwsze nagrania Gary’ego, Michała, Arleny i Tima. Dostrzeżesz wówczas, że… na początku ich produkcje nie były jeszcze tak doskonałe. To, co teraz robią z taką swobodą, jeszcze klika(naście) lat temu sprawiało im spory kłopot. Dużo wody upłynęło w Wiśle i Missisipi, kiedy oni wkładali mnóstwo pracy i wysiłku w to, żeby dojść do obecnego poziomu. A ty, na początku swojej drogi, porównujesz swoje pierwsze wprawki do ich w pocie czoła wypracowanej maestrii.
Takie porównania nie tylko są niezdrowe, ale i z gruntu nieuczciwe. Jeśli to sobie uświadomisz i weźmiesz do serca, odblokujesz hamulce, które dotąd powstrzymywały cię przed pracą. Bo nie łudź się – nie będzie tak, że po przeczytaniu tego wpisu napiszesz i wydasz bestseller albo staniesz się gwiazdą Youtube’a. Na sukces musisz zapracować tak jak ci, którzy już zapracowali. Ale pamiętaj, że szczyt nie jest spiczasty jak czubek igły, na którym siedzą tabuny diabłów. Szczyt sukcesu ma stosunkowo dużą powierzchnię, ponieważ na świecie jest mnóstwo ludzi o różnych upodobaniach. Gary Vaynerchuk, Michał Szafrański, Arlena Witt i Tim Ferriss wspinali się tam i nie przejmowali, że ich poprzednicy już są na górze. Robili swoje i dobrze się przy tym bawili, czego i tobie życzę.
Pamiętaj, że nie musisz wiedzieć wszystkiego, żeby zacząć, ale musisz zacząć, żeby się czegokolwiek dowiedzieć!
Krzysztof, serdeczne dzięki za ten wpis – jestem Twoim czytelnikiem od niedawna, ale wspólnym mianownikiem dla notek, które skonsumowałem, jest ich zwięzłość i trafność.
Tak się składa, że pracuję nad startem bloga traktującego o nauce angielskiego i choć grupa docelowa i zamysł jest nieco inny, niż Arlenowy, to ciężko rzeczywiście się powstrzymać od porównań personalnych, jak i sytuacji, w których dwie osoby z różnymi bagażami doświadczeń są.
Twój wpis dobrze bilansuje niezdrowe porównania w głowie i daje szczerego kopa do działania. Dziękuję.
PolubieniePolubienie
Pomijając, ze nie wiem, fto to Gary Vaynerchuk, Michał Szafrański, Arlena Witt i Tim Ferriss… mom dlo porównującyk sie z tom cwórkom jesce jedne słowa otuchy: być moze wase wpisy i filmiki som tak genialne, ze zostanom docenione dopiero po wasej śmierzci? Tak jak dopiero po śmierzci doceniano insyk wielkik twórców, jak pon Van Gogh abo inksy pon Norwid :)
PolubieniePolubienie
@Michał Rycicki: Serdecznie dziękuję za tak miłe słowa. Cieszę się, że pomagam. Myślę, że szczególnie oryginalne w tym wpisie jest spostrzeżenie, że „szczyt sukcesu ma stosunkowo dużą powierzchnię”. Sam muszę sobie ciągle o tym przypominać. ;-) Startuj z blogiem jak najszybciej! Powodzenia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
@owcarek podhalański: Może tak być, tylko przestrzegam przed machaniem nożami przy uszach i przechodzeniem pod oknami pałaców, w których stoją fortepiany Chopina… ;-)
PolubieniePolubienie
Dołożyłbym jeszcze jedno zdanie do Twojego wpisu: „Najlepsze spontaniczne wystąpienia powstają w domu podczas kilkudziesięciu powtórzeń przed lustrem czy kamerą.”
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
@Orginal_Replica: Tak jest. Steve Jobs trenował przez tydzień swoje wystąpienia w sali, w której się miały odbyć.
PolubieniePolubienie