Czy słyszałeś kiedyś o Tsutomu Yamaguchi? Tyle lat już żyję na tym świecie, a dopiero kilka dni temu natknąłem się na tę zadziwiającą historię. Historię, która świadczy o tym, że niezależnie od tego, jak rozsądnie podejmujesz swoje decyzje, to i tak to, co zrobią inni ludzie, może wywrócić twoje plany do góry nogami.
Był ciepły, sierpniowy poranek, kilka minut po ósmej. Jak zwykle w poniedziałek Tsutomu Yamaguchi spieszył wraz z kolegami na stację kolejową. Trzy miesiące, na które zostali oddelegowani do Hiroszimy, mijały niespiesznie, dzień po dniu. Czekał ich kolejny tydzień pracy ku chwale ojczyzny.
Gdy już dochodzili do dworca, Tsutomu coś tknęło. Zatrzymał się i zajrzał do teczki. No tak, znowu zapomniał swojej pieczątki-identyfikatora.
– Idźcie – rzucił do kolegów. – Muszę wrócić po moje hanko.
Odwrócił się na pięcie, ale nie uszedł zbyt daleko, kiedy na niebie pojawił się potężny samolot. Po chwili oderwał się od niego jakiś przedmiot i zaczął powoli opadać na dwóch spadochronach. Nagle całe niebo zapłonęło, niewyobrażalny blask oślepił Tsutomu, a huk uszkodził bębenki w jego uszach. Cała lewa górna strona jego ciała zapłonęła nieznośnym bólem. Kiedy się ocknął, doczołgał się do najbliższego schronu przeciwlotniczego. Ucieszył się, że spotkał tam swoich kolegów, którzy też szczęśliwie przeżyli pierwsze w historii bojowe użycie broni atomowej.
Następnego dnia, cali w bandażach, wspólnie wydostali z tego „przeklętego miejsca” i szczęśliwie dotarli do swojego rodzinnego miasta Nagasaki, w którym znajdowała się siedziba ich firmy.
Mimo odniesionych ran Tsutomu, wiedziony poczuciem obowiązku, już w czwartek pojawił się w gabinecie swojego szefa, żeby zrelacjonować tragiczne wydarzenia sprzed trzech dni. Była jedenasta, kiedy za oknem dostrzegł taki sam blask jak w Hiroszimie. Mimo że znów był w odległości około 3 kilometrów od epicentrum wybuchu, tym razem nie odniósł poważniejszych obrażeń, choć do końca życia cierpiał na dolegliwości związane z dwukrotnym przeżyciem wybuchu jądrowego. A żył jeszcze całkiem długo – umarł w 2010 roku, 65 lat po tych wydarzeniach, w wieku 93 lat.
I teraz pytanie: czy decyzja Tsutomu o powrocie do Nagasaki była głupia? Absolutnie nie! Skąd mógł wiedzieć, że Amerykanie mają drugą bombę, którą zrzucą właśnie tutaj? Szczerze powiedziawszy, nawet oni tego nie wiedzieli. Miasto Nagasaki było zapasowym celem, o zbombardowaniu którego zdecydowano dopiero wtedy, kiedy bombowiec krążył już w pobliżu Japonii, a gruba warstwa chmur uniemożliwiała unicestwienie podstawowego celu – Kokury!
Powrót do domu był najlepszą decyzją, jaką Tsutomu mógł podjąć we wtorek 7 sierpnia 1945 roku. Żadne późniejsze wydarzenia nie mogą podważyć racjonalności tego wyboru.
I dlatego zawsze staraj się podejmować rozsądne decyzje, opierając się na dostępnej ci wiedzy, ale przenigdy nie rozpamiętuj potem, że coś poszło nie tak, jak sobie wyobraziłeś, bo choć często los przynosi nam to, czego się spodziewamy, nikt nie daje nam w tym względzie żadnych gwarancji!