Spotykam się czasem z negatywnymi reakcjami dotyczącymi „Wakacyjnego Kursu ZTD”. Są ludzie, którzy uważają, że stałe procedury postępowania oraz wyznaczanie sobie i zapisywanie celów rocznych i kwartalnych, a następnie tygodniowych Kamieni Milowych i codziennych Najważniejszych Zadań pozbawią ich życie jakiejkolwiek spontaniczności. Że będą tylko spisywać i robić, spisywać i robić, spisywać i robić… W jak ogromnym są błędzie!
W jak ogromnym są błędzie, dowiadują się, kiedy sięgają do lodówki, a tam pusto, kiedy komornik puka do drzwi albo kiedy mija kolejny rok, a żadna wróżka nie chce zrealizować ich marzeń. Ale to ich nie przekonuje. Uważają, że to nie oni są winni tego stanu rzeczy, tylko niedobry świat, który się na nich uwziął. Jakie to głupie!
Wbrew pozorom postępowanie zgodnie z ustalonymi procedurami oraz konsekwentna realizacja spisanych celów są najlepszą drogą do pełnego, życiowego spontanu! Na swojej liście Projektów możesz przecież umieścić wszystko, o czym marzysz! I kolejno to osiągać, wiedząc, że w międzyczasie inne sprawy w twoim życiu się nie zawalą!
Kiedy ktoś usiłuje mnie przekonać, że prawdziwa radość i największe dzieła wyłaniają się z „artystycznego nieładu”, odpowiadam mu słowami słynnego pisarza Williama Faulknera:
Piszę tylko wtedy, gdy mam natchnienie. Na szczęście pojawia się ono przy moim biurku codziennie o dziewiątej rano.
Zapisanie rzeczy do zrobienia i ustalenie planu dnia może wydawać się nudne, ale dzięki temu nie musisz już martwić się drobiazgami zatruwającymi ci życie. Już nie zapomnisz o wizycie z kotem u weterynarza, ani o przeglądzie rejestracyjnym samochodu. A jeśli nie musisz się już tym martwić, to możesz zabrać się za realizację tego, na czym naprawdę ci zależy.
Dlatego namawiam cię do wypróbowania nawyków przedstawionych w „Wakacyjnym Kursie ZTD” albo w książce Davida Allena „Getting Things Done”. Spontan jest wspaniały, ale tylko wtedy, kiedy twój świat ma solidne fundamenty i z rozmysłem zaprojektowałeś kolejne piętra swojego życia!