Ciekawy jestem, czy ty też nerwowo reagujesz, gdy ktoś znienacka mówi do ciebie „musimy porozmawiać”. Bo większość ludzi czuje niepokój, kiedy słyszą te słowa z ust swoich rodziców, rodzeństwa, dzieci, przyjaciół albo z ust szefa. Czują się wtedy, jakby właśnie mijali tabliczkę z napisem: „UWAGA! MINY!”.
Tak to już jest, że zwrot „musimy porozmawiać” zapowiada problemy. Obawiamy się niepokojących wieści o czyjejś poważnej chorobie, niechcianej ciąży, problematycznym związku, a w pracy negatywnej oceny naszych poczynań albo nawet zwolnienia.
Są oczywiście problemy, które pojawiają się nagle i nas zaskakują. Jednak w wielu przypadkach „musimy porozmawiać” oznacza, że wcześniej żadnej rozmowy nie było. Że problem narastał jak wrzód, który w którymś momencie musi pęknąć. I właśnie pęka.
Dlatego nie hoduj wrzodów!
Nie chowaj głowy w piasek i nie czekaj, aż problemy urosną do takich rozmiarów, że będziesz „musiał porozmawiać”. Rozmawiaj wcześniej. Dzięki temu, jeśli nawet zaistnieje konieczność ostatecznej rozmowy, nikt nie będzie nią zaskoczony. Wstęp „musimy porozmawiać” okaże się wówczas zbędny.
Równo dziesięć lat temu (OK, równo bez trzech dni ;-) ) opublikowałem w Biznesie Bez Stresu wpis pod tytułem „Zabij potwora!”. Brzmiał on tak:
„Zabij potwora, zanim urośnie!” – Ktoś
[Biznes Bez Stresu, „Zabij potwora!”]
Przez te dziesięć lat nie zabiłem wszystkich potworów i szczerze tego żałuję. Staram się nie powtarzać tych błędów. I tobie też tego życzę, bo tylko w ten sposób unikniesz niepotrzebnego wypowiadania słów „musimy porozmawiać”.
Rozmawiaj zawczasu!