KlubBBS: Po szwajcarsku

BBS150GBSankt Moritz. Jest minuta po jedenastej. Z nieba leją się strumienie wody. To pierwszy deszczowy dzień podczas naszego tygodniowego pobytu w Szwajcarii. A zarazem ostatni – wracamy do Zurychu i odlatujemy do Polski. Czerwona, sekundowa wskazówka dworcowego zegara majestatycznie zatrzymuje się na godzinie dwunastej, wskazówka minutowa przeskakuje na drugą minutę po jedenastej i pociąg rusza. Nie „za dwie” i nie „siedem po”, ale dokładnie o 11:02. Niezawodnie, powtarzalnie, z regularnością, która po kilku dniach dla wielu przybyszów staje się nieznośna.

STMORITZ

Trasa do Chur, gdzie mamy przesiadkę, przedziera się przez góry i dlatego biegnie tylko jednym torem. Pociągi wymijają się na stacjach, a że ruch jest spory, punktualność stanowi warunek działania całego systemu. Czasami postój na stacji trwa minutę czy dwie dłużej i wtedy z głośników w wagonach płynie komunikat: „Przepraszamy za opóźnienie. Czekamy na pociąg, który zbliża się z przeciwnego kierunku”. I rzeczywiście po chwili na sąsiednim torze pojawia się czerwona lokomotywa ciągnąca w drugą stronę korowód czerwonych wagonów. A my ruszamy w dalszą drogę.

Według rozkładu mamy do Chur dotrzeć o 13:03. Ekspres do Zurychu odjeżdża z tego samego peronu o 13:09. Sześć minut na przesiadkę to w Szwajcarii nic niezwykłego, ale w połowie drogi – w Filisur, po przejechaniu malowniczych serpentyn za tunelem Abula, a przed słynnym wiaduktem Landwasser – mamy już aż trzy minuty opóźnienia. Kto wie, czy się ono zwiększy, czy nie. Ale lepiej, żeby pociąg nie przyspieszał ponad miarę na tych krętych skalnych półkach zawieszonych nad przepaściami.

Na szczęście w dalszej części podróży opóźnienie już nie rośnie. O 13:06 przesiadamy się w Chur, do ekspresu IC3, który punktualnie o godzinie 13:09 rusza w kierunku Zurychu.

Po co ci to wszystko opowiadam? Chciałbym, żebyś zwrócił uwagę na dwa podstawowe elementy, na których zbudowany jest system szwajcarskich kolei, a szerzej – szwajcarskiego społeczeństwa. To niezawodność (i wynikająca z niej punktualność) oraz przewidywalność.

Niezawodność i przewidywalność dużo kosztują, ale sprawiają, że Szwajcarzy nie marnują czasu na zabezpieczanie się przed… kaprysami otaczającej ich cywilizacji. Na przykład nie wychodzą na wcześniejszy pociąg, bo może ten właściwy nie przyjedzie.

Tego spokoju nie doświadczamy niestety w Polsce. Pokażę ci na dwóch przykładach na czym polega różnica.

Przesiadkowe połączenie z Sankt Moritz przez Chur do Zurychu kursuje przez cały dzień co godzinę: 7:02, 8:02, 9:02, 10:02, 11:02, 12:02, 13:02, 14:02, 15:02, 16:02, 17:02, 18:02, 19:02. Oczywiście są też inne pociągi, ale pasażer wie, że zawsze dwie minuty po pełnej godzinie będzie miał pociąg do Zurychu z przesiadką w Chur.

A teraz porównajmy to z rozkładem warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej na trasie S2. Pociągi z dworca Warszawa Śródmieście odjeżdżają na lotnisko Chopina co pół godziny, ale wymienię tylko te, które odjeżdżają po pełnych godzinach: 5:07, 6:07, 7:04, 8:07, 9:07, 10:07, 11:04, 12:11, 13:04, 14:07, 15:04, 16:07, 17:07, 18:07, 19:07, 20:07, 21:07, 22:07, 23:04, 0:12. Dostrzegasz różnicę i rozbiegane myśli polskiego planisty? Żeby nie być zbyt okrutnym, powstrzymam się od uwag na temat rzeczywistych godzin odjazdów tej kolejki.

Drugi przykład dotyczy sedna różnicy między Polską a Szwajcarią. Polska to synonim powstań, jednorazowych sukcesów i entuzjazmu, natomiast Szwajcaria – nudnego, żmudnego pielęgnowania niezawodności.

Polski startup Airly opracował czujnik zanieczyszczeń powietrza i stworzył znacznie gęstszą od państwowej, ogólnopolską sieć monitoringu antysmogowego. Korzystam z tej sieci, planując swoje treningi biegowe. Jeden z moich „ulubionych” czujników przestał działać 1 maja 2019 roku. I co? Przez dwa tygodnie wyświetlał się komunikat: „Pracujemy nad tym, aby przywrócić ten czujnik do pełnej sprawności”. Really? Przez dwa tygodnie? Wolne żarty! W Szwajcarii nie do pomyślenia.

Jesteśmy krajem, w którym buduje się nie tylko bezużyteczne „misie”, ale też rzeczy bardzo innowacyjne. Niestety po euforii pierwszych zwycięstw, kiedy należy ciężką pracą utrwalić osiągnięty sukces, pozwalamy naszym dziełom gnić i rdzewieć. Nudzi nas utrzymywanie naszego otoczenia we wzorowym porządku.

Jednoznaczną odpowiedź na pytanie: „Co jest lepsze: entuzjazm czy konsekwencja w działaniu?” daje porównanie zamożności Polski i Szwajcarii. I proszę mi nie mówić, że to z jednej strony wynika z zaborów i wojen, a z drugiej – jak niektórzy twierdzą – ze szwajcarskiego złodziejstwa. W każdym fachu na dłuższą metę wygrywa rozsądek w planowaniu i dyscyplina w realizacji, a nie typowo polskie okrzyki „damy radę” i „wszystkie ręce na pokład”.

Jeśli więc pragniesz sukcesu w biznesie (ale też w pracy i w swoim domu), to działaj tak jak ja – po szwajcarsku. Może nie będą o tobie pisały gazety, ale zapewnisz sobie trwały i stabilny Biznes Bez Stresu! Dbaj o to, co działa, poprawiaj to, co szwankuje, i dopiero na tym fundamencie układaj cegiełki kolejnych przedsięwzięć. Powodzenia!

SZWZEGAR

3 myśli w temacie “KlubBBS: Po szwajcarsku

  1. Wpis wspaniały. Przez chwilę czułem się, jakbym to ja jechał tym wagonem. :) Nie jechałem, ale chciałbym. :) To duża przyjemność i komfort zwiedzać kraj w takich warunkach. Coś nie do pomyślenia. Zresztą przykład kolejowy jest jak najbardziej na miejscu. Bo w tym czasie w Polsce, pociągi przestały się spóźniać. A to dlatego, że zmieniła się definicja spóźniania… (więcej tutaj https://bezprawnik.pl/definicja-opoznienia-pociagow/). Tak się u nas załatwia problemy!

    I tak to właśnie wygląda. Tam szacunek do drugiej osoby wyraża się poprzez komunikację (drodzy pasażerowie- opóźnienie wynika z…), a nasz kraj, jest jak kobieta. Każe nam się domyślać. „Przyjedzie? Nie przyjedzie?”; ale ten schemat jest nie tylko na kolei, również w innych miejscach: „zadzwonię” – powiedział mechanik przyjmując auto do naprawy. „Akurat” – pomyślał Andrzej, pomny wcześniejszych doświadczeń.

    Jeszcze wiele lat zajmie zmiana mentalności, że rzetelna (właściwa i na czas), aktualna i transparentna informacja jest lepsza niż jej brak.

    Polubienie

  2. @andrew_the_walker: Dziękuję. Ta podróż naprawdę tak wyglądała. I te trzy minuty były NAJWIĘKSZYM opóźnieniem podczas całej wyprawy, która składała się w sumie z 7 połączeń i łącznie zajęła około 16 godzin.
    Nie opisałem jeszcze jednej niezwykłości. Na każdej stacji konduktor (kierownik pociągu) wysiadał, podchodził do tajemniczej skrzyneczki na peronie, otwierał ją kluczykiem i coś wpisywał na klawiaturze. Pewnie w górach taka kontrola ruchu jest bardziej niezawodna od GPSu.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.