Kiedy 28 lipca 2018 roku odeszła Kora, największa poetka polskiego rocka, natychmiast sięgnąłem po – czekającą od pewnego czasu na swoją kolej – książkę Piotra Stelmacha „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”. Zawsze byłem i nadal jestem fanem Republiki, a jej lidera uważam za największego poetę polskiego rocka. Tak, tak, to właśnie on był głosem pokolenia, które dojrzewało w cieniu zimnowojennych rakiet wycelowanych w terytorium Polski.
Piotr Stelmach zastosował ciekawą konstrukcję biografii Grzegorza Ciechowskiego. Nie poszedł śladami Wojciecha Orlińskiego, który pisząc o Stanisławie Lemie, w gruncie rzeczy opowiedział o sobie i o swojej wędrówce przez życie genialnego pisarza.
„Lżejszy od fotografii” to układanka zawierająca setki anegdot i relacji pozyskanych przez autora od rodziny, przyjaciół i znajomych Grzegorza Ciechowskiego. Fragmenty te zostały ułożone w odwrotnym porządku chronologicznym – od nagłej, przedwczesnej śmierci lidera Republiki do jego narodzin. Zadaniem czytelnika jest ułożenie z nich wielobarwnego obrazka przedstawiającego portret Obywatela G.C. Ciekawy zabieg, prawda?
Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić tej książki. Zbyt silne więzi łączą mnie z Grzegorzem Ciechowskim i jego twórczością. Dlatego w tym tygodniu przedstawię na łamach Biznesu Bez Stresu szereg cytatów, które dobrze charakteryzują tego wspaniałego poetę, oryginalnego kompozytora i muzyka oraz sepleniącego wokalistę. Pierwsza partia wypowiedzi dotyczy procesu tworzenia sztuki.
Leszek Biolik (muzyk) o wenie i pracy:
Moment wzniosłego uczucia, kiedy przychodzi do ciebie wena, mija bardzo szybko. A później zaczyna się normalna praca. Trzeba to obrobić, wyedytować, skończyć, żeby to miało sens, żeby do tej zajebistej zwrotki wymyślić fajny refren.
[Piotr Stelmach, „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”, s. 147-148]
Leszek Biolik (muzyk) o poławianiu słów i zwrotów:
Słuchał opinii innych osób. Zbierał idee, przetwarzał je i wykorzystywał na własny użytek. Czytając gazety, szukał lidów prasowych, zbitek słów, które go zainspirują do napisania tekstu. Czasem ktoś mówił coś w jego towarzystwie, a on zapamiętywał sekwencję słów, nadawał im nowy kontekst i tworzył zupełnie nową wartość. Bywa, że ważniejsze niż to, kto mówi, jest to, kto słucha. On miał tę niezwykłą umiejętność, że wyławiał z otaczającego nas szumu rzeczy i słowa, które go inspirowały, i tworzył z nich nowe wartości. Umiał twórczo anektować.
[Piotr Stelmach, „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”, s. 230]
Rafał Paczkowski (producent muzyczny) o prowokowaniu przypadków i selekcji wyników:
I muszę przyznać, że ta współpraca przy debiutanckiej płycie Obywatela G.C. była niezwykle twórcza. Wymyśliłem wtedy taką definicję, która Grzegorzowi bardzo się spodobała i którą później często przypominaliśmy: „Produkcja nagrań to prowokowanie przypadków i selekcja wyników”.
[Piotr Stelmach, „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”, s. 393]
Paweł Kuczyński (muzyk) o reakcji hejt:
Docierało do nas, że z jakichś powodów Republika jest przez to środowisko banowana. Wtedy było to ujmowane jednym słowem: zdrada. Oznaczało to dla nas, że jakaś część publiczności rockowych koncertów nas nie akceptuje i określa mianem zdrajców. Ale powody były dla nas mało jasne. Nie ukrywam, że za bardzo się nad tym nie głowiliśmy. Po prostu przyjmowaliśmy to do wiadomości, ale robiliśmy swoje.
[Piotr Stelmach, „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”, s. 438]
Wojciech Konikiewicz (muzyk) o panowaniu nad tłumem:
Tłum nie lubi, kiedy mu się schlebia. Lubi być trzymany za mordę. Lubi, żeby mu przywalić. I właśnie to się wtedy zdarzyło. Grzesiek po mistrzowsku rozegrał tę sytuację. Jego i ich zwycięstwo na scenie było tym bardziej wyjątkowe, że odbyło się – używając języka ankieterów – na licznej próbie osób. Zostało przetestowanych kilkadziesiąt tysięcy ankietowanych. Okazało się, że Grzesiek z tym tłumem zrobił porządek. Zapanował nad nim, przekonał go. Nie wziął siekiery do ręki i nie zaczął obrażać ludzi. Po prostu grał twardo swoją sztukę. Dał tłumowi to, co ten najbardziej lubi – chwycił go za pysk i nim potrząsnął. A po wszystkim zszedł ze sceny i już na nią nie wrócił. Tak zachowują się najwięksi.
[Piotr Stelmach, „Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu Ciechowskim”, s. 453-454]
Hmmm, przydałby się kontekst do ostatniego cytatu… :)
A tak ogólnie – bywają różne tłumy (i czasy dla tłumu).
Takie, które oczekują wyłącznie na łatwiznowe schlebianie, bezmyślne przeżucie czasu – również…
PolubieniePolubienie
@a cappella: Tak, może warto byłoby przytoczyć kontekst:
15 sierpnia 1985 roku w Jarocinie Republika weszła na scenę i została obrzucona owocami, pomidorami, jogurtami, plastikowymi butelkami i grudami ziemi. Paweł Kuczyński (basista) złapał nadlatującą śliwkę, zjadł ją i ostentacyjnie odrzucił pestkę. Jeden z „pocisków” rozprogramował klawiaturę Ciechowskiego. Zespół nie obraził się, pod ostrzałem przywrócił sprzęt do sprawności i zaczął grać. Po pewnym czasie zabrakło amunicji i ludzie tylko gwizdali, ale gwizdy zaczęły cichnąć. Po ostatnim utworze tysiące osób skandowały: „Republika! Republika!”. Ciechowski wyszedł do nich i powiedział: „Za te pomidory nie będzie żadnego bisu”. I o dziwo przyjęli to owacją – uznali, że ma rację!
PolubieniePolubienie