W dawnych czasach prawo pierwszej nocy upoważniało władcę do zażycia igraszek cielesnych ze świeżo poślubioną żoną każdego z jego poddanych. Ja zaś w Biznesie Bez Stresu stosuję prawo ostatniej nocy. Czy wiesz, że nawet mój najkrótszy wpis powstaje przez co najmniej dwa dni? Gdy temat jest obszerniejszy, trwa to oczywiście jeszcze dłużej, ale nigdy nie pozwalam sobie na opublikowanie tekstu w tym samym dniu, w którym zacząłem go pisać. Dlaczego?
Dlatego, że tekst niedojrzały jest kwaśny. Zawiera błędy logiczne i składniowe oraz literówki, które z pewnością powykrzywiałyby urodziwe twarze Moich Drogich Czytelniczek i Czytelników.
Wydawać by się mogło, że wystarczyłoby po prostu jeszcze raz przeczytać ukończony wpis, żeby wyłapać i skorygować jego niedoskonałości, ale to tak nie działa. Moja Mama już w podstawówce nauczyła mnie, że czytając tekst zaraz po przelaniu słów na papier lub wstukaniu ich do komputera, nie dostrzegamy wielu oczywistych błędów. Zawsze nakłaniała mnie do pisania wypracowań o jeden dzień wcześniej, żebym następnego ranka mógł spojrzeć na swoją twórczość świeżym okiem.
Efekt „świeżego oka” bierze się stąd, że noc oczyszcza nasz umysł i odrywa go od myślenia o tworzonym dziele. Dzięki temu widzimy to, co poprzedniego dnia napisaliśmy, a nie to, co nam się wydaje, że napisaliśmy.
Prawo ostatniej nocy jest jedną z najprostszych i najskuteczniejszych metod istotnego podwyższania jakości własnych tekstów. Wymaga tylko pewnego drobnego wyrzeczenia: musisz wziąć się do roboty o jeden dzień wcześniej…
No to całe scynście, ze nas TesTeqecek nie miesko ani na biegunie północnym, ani na południowym. Bo wte – wyryktowanie jednego wpisu zajmowałoby mu co najmniej dwa roki :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
@owcarek podhalański: Ale za to moje wpisy byłyby gruntownie przespane! :-)))
PolubieniePolubienie