Biznes to nie spacer po równinie. To ciągła huśtawka nastrojów. Po zdobyciu każdego szczytu schodzisz do doliny, żeby potem wspiąć się na kolejny szczyt. Chyba że zsuniesz się do wąwozu o zbyt stromych zboczach… To ciężka wędrówka, podczas której co pewien czas zaczynasz sobie zadawać pytanie, czy warto ją kontynuować.

Najczęściej takie wątpliwości dopadają cię w dolinach, kiedy sprzedaż spada albo pojawiają się problemy z obsługą klientów, albo twój kluczowy dostawca nie wywiązuje się z umowy. Zastanów się wówczas, czy dysponując dotychczas zdobytą wiedzą i doświadczeniem, rozpocząłbyś jeszcze raz ten sam biznes. Jeśli tak, to będziesz miał siłę, żeby przezwyciężyć trudności i wspiąć się na kolejny szczyt. Jeśli nie, rozważ, czy podążasz właściwą drogą. Być może myśl o jakimś nowym wyzwaniu sprawia, że twoje serce zaczyna mocniej bić? Być może chcesz się wybrać na inną, bardziej ekscytującą wyprawę?

Nie zapominaj też, że zdobycie każdego szczytu również powinno cię skłonić do refleksji. Biznes pod pewnym względem przypomina materiał radioaktywny – jego promieniowanie jest największe na początku, a potem maleje. Dla każdej firmy można wyznaczyć czas połowicznego rozpadu zależny od branży, w której działa, oraz od ludzi, którzy dla niej pracują. Po tym okresie przedsiębiorstwo traci swoją energię i przestaje być groźne dla konkurentów.

Zastanów się, czy masz pomysł, jak – korzystając z koniunktury – odnowić zasoby energetyczne swojego biznesu. Jeśli nic ci nie przychodzi do głowy, jest to odpowiedni moment, żeby i w tym przypadku wybrać się na inną wyprawę. Pamiętasz, co w swojej książce napisał Jason Calacanis?

Bogacą się ci, którzy sprzedają zbyt wcześnie.

Nie musisz być dinozaurem, który wydał ostatni grosz, żeby ratować swoją przemijającą sławę. Możesz odrodzić się niczym feniks z popiołów w innej formie działalności.

• a-propos