„Może się wydawać, że grzeczni chłopcy finiszują jako ostatni, ale zazwyczaj oni po prostu biorą udział w zupełnie innym wyścigu” – Ken Blanchard. Bardzo podoba mi się ta myśl, ale nie tylko w kontekście grzeczności. Każdy z nas bierze udział we własnym wyścigu. Porównania z innymi mają pewien sens, ale…
tylko w bardzo ograniczonym zakresie. Na przykład skok dosiężny jest znakomitym parametrem pozwalającym mierzyć wytrenowanie lekkoatletów, siatkarzy, koszykarzy, piłkarzy czy skoczków narciarskich. Jednak fakt, że jakiś koszykarz skacze wyżej od Kamila Stocha, nie ma żadnego znaczenia w zawodach, w których startuje nasz mistrz.
Michał Szafrański zarobił fortunę wydając na własny rachunek Finansowego ninja. Moja – opublikowana przez Helion – książka „Teraz! Jak już dziś zmienić jutro?” przyniosła mi znacznie mniejsze dochody, ale wcale nie odczuwam z tego powodu goryczy porażki. Wręcz przeciwnie, jestem dumny ze swojego dzieła. Z radością i wzruszeniem czytam pochlebne recenzje i podziękowania moich czytelników. Dlatego bez cienia zawiści mogę szczerze cieszyć się sukcesem Michała. Po prostu startowaliśmy w innych wyścigach.
Mógłby ktoś powiedzieć, że pisząc to, dorabiam do swojego „marnego” wyniku filozofię, że podśpiewuję przez łzy „nic się nie stało, TesTequ, nic się nie stało”. Proszę bardzo! Każdy ma prawo mówić, co mu się żywnie podoba, ale nie jest w stanie zmniejszyć w ten sposób mojej olbrzymiej satysfakcji ze znakomitego wyniku, który osiągnąłem w moim wyścigu.
Pamiętaj:
- To ty decydujesz, w jakim wyścigu startujesz i co chcesz w nim osiągnąć!
- Nie zwracaj uwagi na gwizdy dyletantów na trybunach i oceny przypadkowych sędziów!
Nie pamiętam kto to powiedział (Bodo Schafer?), ale to zdanie współgra: „Nigdy nie przyjmuj rad od kogoś, kto nie osiągnął przynajmniej tego, co Ty chcesz osiągnąć.”
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: „Dobrymi radami piekło jest wybrukowane.” ;-)
PolubieniePolubienie
No to można dobrych rad w cieple posłuchać…:)
PolubieniePolubienie
Orginal_Replica: Bodo Schaefer? Yyy, ten mitoman i oszust?
PolubieniePolubienie
@joahim: Nieodgadnione są źródła inspiracji.
PolubieniePolubienie
Myśl trochę równoległa a trochę prostopadła —
Jest też opcja (uczenia się od): jeśli nie możesz być świetlanym przykładem – bądź choć straszliwym ostrzeżeniem!
PolubieniePolubienie
B Sch – nie wiem czy to on wymyślił. Ktoś podaje, że to napisał.
Twierdzenie spotykane (może w innym ułożeniu słów) w wielu poradnikach amerykańskich.
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy wpis. Często porównuję biznes do wyścigu wieloetapowego Tour de France. To najtrudniejszy i najbardziej prestiżowy wyścig kolarski na świecie. Na tyle prestiżowy, że wzbudza większe zainteresowanie we Francji niż „jakieś tam” ME w piłce nożnej. Najwięksi sponsorzy, najlepsze ekipy kolarskie i miliony ludzi na trasie. I setki mln przed TV – od Alaski po Nową Zelandię. Specyfiką kolarstwa jest wyjście do ludzi. Nieraz wystarczy wyjść z domu, a kolarze przejadą koło ciebie. Impreza nie biletowana, dla wszystkich. Podobnie z biznesem. Poza niewielkim procentem specyficznych branż biznes musi wyjść do ludzi. To ludzie/klienci oceniają, czy chcą oglądać i brać udział w takiej imprezie. Codziennie decydują swoimi portfelami. Na starcie TdF co roku staje ok. 200 zawodników. Zwycięzca może być tylko jeden. Teoretycznie. Zwycięzców jest rokrocznie kilkunastu. Każdy ma inne cele i inne priorytety. Sprinter nigdy nie nawiąże walki z lekkimi jak piórko „góralami” podczas etapu górskiego. I odwrotnie. Zawodnik specjalizujący się „ucieczkach” rzadko kiedy walczy o etapowe zwycięstwo. Mimo to o tych najbardziej widocznych biją się co roku managerowie najlepszych grup kolarskich. Bo to na ich widok tłum wiwatuje. Niczym klienci machający swoimi portfelami. Przenosząc to na biznes, posłużę się przykładem – czy lokalny i ceniony cukiernik walczy w tym samym wyścigu z siecią cukierniczą? Tak, ale każdy ma inne cele i priorytety. Pozornie sieć wygrywa, mając większe obroty i zasięg, ale mimo to wiwatujący tłum oklaskuje również tego cukiernika. Bo jego produkt jest dobry, jego postawa na wyścigu budzi szacunek i podziw. Każdy z nich na swój sposób wygrywa. Satysfakcja jest myślę podobna. Na koniec – mam nadzieję lub to tylko moja naiwność, że to nie dotyczy aż w takim stopniu biznesu jak zawodowego sportu. Nie da się wygrać uczciwie TdF. Kolarstwo jest naszpikowane erytropoetyną i przetaczaniem krwi. Jeśli nie „bierzesz” tego pod uwagę. to nie masz szans. Jeśli nie wiesz, że nie masz szans – to próbujesz. I zawsze masz wybór – ścigać się z nimi lub pojechać na przejażdżkę do parku.
PolubieniePolubienie
@a_cappella: Mocne! Podoba mi się!
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Dobra myśl ma wielu ojców!
PolubieniePolubienie
@Grzegorz: Dziękuję za ten bardzo ciekawy komentarz. Duży biznes wykazuje podobieństwo do dużych wyścigów kolarskich. Ale jest też miejsce dla unikalnego biznesu, który nie musi iść na kompromisy moralne.
PolubieniePolubienie
Tak na pocieszenie – „Teraz” kupiłem, „finansowego ninja” – mimo pokusy jednak nie. :)
PolubieniePolubienie
@Adam314: Dziękuję! Uważna lektura „Teraz” nie wymaga użycia arkusza kalkulacyjnego i kalkulatora. ;-)
PolubieniePolubienie
Dzięki, dzięki. Fajny tekst, przeczytałam całość do końca.
PolubieniePolubienie
@Kinga: Proszę bardzo. Mam nadzieję, że przyda się w życiu.
PolubieniePolubienie