Miesiąc: Lipiec 2015

Ławka partycypacyjna

Ławka partycypacyjna

Wstrząśnięta i zmieszana, w wyniku wyborów prezydenckich, władza coraz bardziej zbliża się do obywateli. Media ekscytują się kolejowymi podróżami Pani Premier oraz transportami rządowych mebli na wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów.

Wrzawa towarzysząca ogólnemu zbliżeniu na szczeblu państwowym zagłusza nieśmiałe popiskiwania inicjatyw lokalnych.

W jednej z dzielnic Warszawy w ramach budżetu partycypacyjnego zainstalowano ławki odpoczynkowe. Wykonane są solidnie i mało brakowało, a nie miałbym się do czego przyczepić. Ale na szczęście urzędnicze atawizmy są wiecznie żywe, tak jak kiedyś idee Lenina.

Urzędnik musi oznaczyć teren.

Pies robi to, unosząc nogę, a urzędnik – przykręcając tabliczkę. To nic, że będzie ci trochę mniej wygodnie siedzieć na eleganckiej ławce, ale za to będziesz wiedział, komu to zawdzięczasz!

I o to chodzi, nieprawdaż?

Zaraz, nie wszystko naraz!

Zaraz, nie wszystko naraz! – często słyszałem tę maksymę z ust rodziców, kiedy skutecznie opanowywali nadmiar atakujących ich spraw.

Prawdopodobnie ta „Standardowa Procedura Operacyjna” obowiązująca w moim domu rodzinnym sprawiła, że stałem się jednowątkowcem.

W tej chwili głównym wątkiem (Projektem) mojego życia jest książka „Teraz!”, którą możesz polubić na Facebooku!

Oczywiście dzieją się wokół mnie różne sprawy wymagające mojej interwencji, ale są one raczej „szumem tła”, a nie „innymi priorytetami”. Dlaczego? Bo z definicji priorytet może być tylko jeden!

Priorytet – „sprawa szczególnie ważna, która musi być załatwiona w pierwszej kolejności” (źródło: Słownik języka polskiego PWN).

Nie można załatwić dwóch spraw w pierwszej kolejności! Zawsze któraś z nich będzie pierwsza od drugiej. I ta pierwsza jest priorytetem.

Zapamiętaj:

Priorytet może być tylko jeden!

Nie mogę zagwarantować, że jednowątkowość przyniesie ci upragniony sukces, ale w moim przypadku tak właśnie się stało!

Powodzenia!

Upadek autorytetów?

Było tak:

Siedziałem sobie przy stole i zajadałem śniadanie, przysłuchując się radiowym pogawędkom kilku dziennikarzy.

Jakiż był temat ich ożywionej dyskusji? Otóż kilka dni wcześniej Prezes Narodowego Banku Polskiego profesor Marek Belka udzielił Gazecie Wyborczej wywiadu na temat wyzwań stojących przed współczesną ekonomią i gospodarką rynkową.

Grono wszystkowiedzących żurnalistów oceniało, czy profesor ma rację, czy też plecie androny.

Kiedyś źródłem wszelkiej mądrości był ksiądz. Potem jego pozycję zaczął podkopywać mistrz rzemieślniczy oraz profesor uniwersytetu. Jednak profesorskie mądrości i mistrzowskie nauki zaczęły zbytnio odbiegać od tego, czego pragnęła większość ludzi. A chcieli tego, żeby było lekko, łatwo i przyjemnie. W ten sposób pojawiło się zapotrzebowanie na błaznów potrafiących uprościć i strywializować nawet najbardziej skomplikowaną myśl.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby błazny nie doszły do wniosku, że same mogą być źródłem wszelkiej mądrości. Postęp technologiczny dał im do ręki broń masowego wrażenia, czyli współczesne media elektroniczne.

Błazny nie muszą tracić czasu na zdobywanie wiedzy i wykuwanie nowych koncepcji w ogniu debat rządzących się rygorystycznymi regułami. Błazny są dumne ze swojej „intuicji” i przeświadczeń nieskażonych rozumieniem szerszego kontekstu spraw.

Wbrew rozpaczy dawnych autorytetów my, czyli „zwykli ludzie”, poddaliśmy się dyktaturze medialnych błaznów wystawiających oceny profesorom i wyznaczających nam jedynie słuszny kierunek myślenia – łatwy w przełykaniu jak fastfoodowa kanapka.

Smacznego!

Zabójcza Tytejera

Przyjeżdżasz spóźniony na imprezę.

Znajomi zaprosili cię na dzikie pole namiotowe nad jeziorem.

Pijesz „karniaka” – szklankę wódki na dobry początek.

Niespodziewanie okazuje się, że zaczyna brakować alkoholu, bo szalona zabawa trwa już jakiś czas.

Trzeba skoczyć do pobliskiego miasteczka.

Znajomi namawiają cię: „Pojedź! Prawie nie piłeś! To tylko parę kilometrów, boczna droga, pusta o tej porze”.

Nigdy jeszcze nie jeździłeś po wypiciu wódki, ponieważ takie masz zasady. Ale z drugiej strony… Może mają rację, może nic się nie stanie, może wystarczy po prostu ostrożnie jechać?

Niezależnie od tego, co postanowisz, właśnie zetknąłeś się z Tytejerą. Co to oznacza, dowiesz się z mojego artykułu w najnowszym numerze Productive! Magazine.

Przeczytaj Zabójczą Tytejerę i zastanów się, czy mam rację, czy tylko z upływem czasu stałem się marudnym moralizatorem.