Wstrząśnięta i zmieszana, w wyniku wyborów prezydenckich, władza coraz bardziej zbliża się do obywateli. Media ekscytują się kolejowymi podróżami Pani Premier oraz transportami rządowych mebli na wyjazdowe posiedzenia Rady Ministrów.
Wrzawa towarzysząca ogólnemu zbliżeniu na szczeblu państwowym zagłusza nieśmiałe popiskiwania inicjatyw lokalnych.
W jednej z dzielnic Warszawy w ramach budżetu partycypacyjnego zainstalowano ławki odpoczynkowe. Wykonane są solidnie i mało brakowało, a nie miałbym się do czego przyczepić. Ale na szczęście urzędnicze atawizmy są wiecznie żywe, tak jak kiedyś idee Lenina.
Urzędnik musi oznaczyć teren.
Pies robi to, unosząc nogę, a urzędnik – przykręcając tabliczkę. To nic, że będzie ci trochę mniej wygodnie siedzieć na eleganckiej ławce, ale za to będziesz wiedział, komu to zawdzięczasz!
I o to chodzi, nieprawdaż?