Miesiąc: Maj 2015

Skąd się biorą sterty?

Niektórzy nazywają to twórczym chaosem, inni po prostu bałaganem. Etykietka nie ma tu żadnego znaczenia. Prawda jest jedna:

Otaczają cię sterty.

Sterty rzeczy.

Sterty papierów, czasopism, książek, ubrań, naczyń, narzędzi warsztatowych, sprzętu ogrodniczego i zwyczajnych śmieci.

Sterty zawierające i złośliwie ukrywające wszystko to, czego właśnie szukasz.

Skąd się biorą te góry potrzebnych i niepotrzebnych ci przedmiotów?

Naiwna odpowiedź brzmi: z lenistwa.

Prawdziwa odpowiedź brzmi: ze strachu.

Jeśli nie wyznaczyłeś odpowiednich miejsc dla wszystkich posiadanych rzeczy, jeśli nie wiesz, gdzie coś ma leżeć lub gdzie ma być zapisane, gromadzisz to wszystko na leżących w zasięgu wzroku stertach. A w komputerze – na pulpicie.

Boisz się, że gdy coś zniknie z twojego pola widzenia, zgubi się na wieki, zostanie pochłonięte przez czarną dziurę i nigdy już tego nie znajdziesz.

Jeśli jednak zdecydujesz, gdzie w przyszłości chcesz szukać każdej rzeczy, nic nie będzie powstrzymywało cię przed odkładaniem wszystkiego na właściwe miejsce.

Wyznacz swoim rzeczom i informacjom wygodne „domy”, a sterty same zaczną znikać z twojego otoczenia.

Przestaniesz się spóźniać i odzyskasz spokój, ponieważ nie będziesz gubił tego, czego tak naprawdę nie zgubiłeś.

A co zrobić, jeśli masz za mało miejsca dla wszystkiego, co posiadasz? Wyrzuć to, co się nie mieści! Zapewniam cię, że już nie potrzebujesz butów, w których haratałeś w gałę w podstawówce.

Państwo

Weźmy pod uwagę grupę ludzi świadomych istnienia konfliktów międzyludzkich i poszukujących sposobu wyjścia z tej sytuacji. Załóżmy, że proponuję następujące rozwiązanie: w przypadku każdego sporu, włączając w to spór ze mną, moje zdanie będzie rozstrzygające. Będę ostatecznym sędzią, kto, co i kiedy posiada i kto, w związku z tym, ma rację w przypadku każdej różnicy zdań. W ten sposób nasza społeczność uniknie konfliktów albo będą one sprawnie rozstrzygane.

Jaka byłaby szansa, że wszyscy zgodzą się na tę propozycję?

Podejrzewam, że ZEROWA. Zdecydowana większość ludzi uznałaby ten pomysł za absurdalny, a mnie za szaleńca, któremu przydałby się psychiatra. Każdy natychmiast dostrzegłby, że taki sposób funkcjonowania zagrażałby jego życiu i mieniu. Dlaczego? Ponieważ pozwalałby mi prowokować konflikty i rozstrzygać je na swoją korzyść. W ten sposób wszyscy by się wyrzekli swoich praw do życia i własności, a nawet do ich pozorów. Mogliby żyć i posiadać tylko wtedy, gdybym to ja im na to pozwolił. W ostatecznym rozrachunku tylko ja miałbym prawo do życia i posiadania wszystkiego.

A jednak – i w tym tkwi zagadka – to bez wątpienia szalone rozwiązanie jest rzeczywistością. Gdziekolwiek nie spojrzysz, zostało wdrożone w postaci instytucji Państwa. To Państwo jest ostatecznym sędzią w przypadku każdego konfliktu. Od jego wyroków nie ma odwołania. Jeśli wchodzisz w spór z Państwem, z jego przedstawicielami, to Państwo i jego przedstawiciele orzekają, kto ma rację, a kto nie. Państwo ma prawo cię opodatkować. W ten sposób decyduje, jak dużo możesz posiadać, co oznacza, że twoja własność istnieje tylko na papierze. Państwo może stanowić prawa, więc całe twoje życie jest na jego łasce. Może wydać na ciebie wyrok śmierci, nie chroniąc twojego życia i własności, ale chroniąc siebie i cokolwiek samo uznaje za „ochronę” i „swoją własność”.

Fragment z „A Short History of Man” Hansa-Hermanna Hoppe. Całość i inne pozycje o zbliżonej tematyce i wymowie można bezpłatnie pobrać z Mises Institute Library.

Co o tym sądzisz?

Wyborcza dobra moneta

Może i jestem marzycielem,
Ale nie jedynym.
Wierzę, że kiedyś do nas dołączysz
I świat stanie się naszym wspólnym domem.

– John Lennon „Imagine”

Patrząc na zaciekłą walkę pomiędzy kandydatami do objęcia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pomyślałem:

A co by było, gdyby jeden z nich brał wszystko za dobrą monetę?

Gdyby na każdy atak odpowiadał salwą autentycznego dobra i wyciągał pomocną dłoń do zagubionego emocjonalnie oponenta? Nie po to, żeby wykazać swoją wyższość, ale żeby zatrzymać falę słownej przemocy i nienawiści. Żeby nie podnosić brudnej rękawicy rzucanej mu pod stopy.

Na przykład:

Dziennikarz i aktor bezmyślnie cytują głupi wpis zamieszczony w internecie przez osobę podszywającą się pod córkę kandydata.

Kandydat natychmiast oświadcza: „Uważam za wstrętne to, co zrobili. Miało to na celu przede wszystkim poniżenie mojej córki i pośrednio uderzenie we mnie.”

Szefowa sztabu kandydata dodaje, że był to „brutalny, ohydny i podły atak”.

Czy mają rację? Biorąc pod uwagę wzajemnie przypisywane sobie intencje, bez wątpienia tak.

A teraz trudny eksperyment myślowy: załóżmy, że kandydat wierzy w dobrą wolę dziennikarza i aktora. I tę wiarę praktykuje. Bez względu na to, czy jest to prawda, czy nie. Zamiast słów oburzenia mówi wówczas:

„Przykra sprawa. Dziennikarz i aktor strasznie się pomylili i rozumiem, jak źle się z tym czują. Czasami nieumyślnie wyrządzamy komuś krzywdę i sami potem cierpimy. Aby w przyszłości uniknąć takich niemiłych sytuacji, deklaruję pełną otwartość w potwierdzaniu autentyczności poszczególnych wpisów w internecie.”

Bo domagać się przeprosin nie warto. Człowiek przyzwoity zrobi to z własnej inicjatywy. A komu potrzebne są wymuszone, nieszczere słowa ubolewania?

Seppuku

Od wieków, zgodnie z samurajskim obyczajem, japońscy generałowie w obliczu nieuniknionej klęski popełniali rytualne samobójstwo – seppuku. Rozcięcie brzucha stawało się dowodem ich niewinności i potwierdzeniem szczerości ich zamiarów. Śmierć oczyszczała ich ze wszelkich zarzutów.

W dzisiejszych czasach przywódcy ratują swój honor, ustępując ze stanowiska po upokarzającej porażce – na przykład w wyborach parlamentarnych lub prezydenckich. Niedawno zrobili tak w Wielkiej Brytanii: Ed Miliband (Partia Pracy), Nick Clegg (Liberalni Demokraci) i Nigel Farage (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa).

A u nas?

Pan Przewodniczący Leszek Miller (Sojusz Lewicy Demokratycznej) wyciągnął z kapelusza i wystawił w zawodach prezydenckich Panią Magdalenę Ogórek, a po katastrofalnym wyniku udaje, że to nie on, tylko jakiś komitet podjął tę decyzję. Pani Wiceprzewodnicząca Joanna Senyszyn broni swojego szefa przed gniewnymi pomrukami ostatnich zwolenników SLD, pytając, dlaczego nikt nie domaga się dymisji szefa PSL, który też wystawił niewybieralnego kandydata.

Drodzy Państwo!

Honor to jest coś, co się ma w środku i co nie wymaga „domagania się”.

Honoru nie poddaje się pod głosowanie podczas posiedzenia zarządu partii.

Myli się ten, kto sądzi, że jest to wpis polityczny.

Ten blog dotyczy BIZNESU BEZ STRESU, którego głównym filarem jest kodeks etyczny nakazujący prowadzić ludzi zgodnie z jasnymi zasadami. Dlaczego? Ponieważ to lider zaraża swoim postępowaniem wszystkich członków organizacji.