Zgodnie z tradycją w Wigilię Bożego Narodzenia o północy zwierzęta mówią ludzkim głosem. Niektórzy utrzymują, że tradycję tę kultywują tylko niektóre zwierzęta. Świadczy o tym pamiętny cytat z filmu „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?”:
– Czekaj, cholero, jak cię złapię.
– Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
– Tato, słyszałeś?
– Widzisz synku, w noc świętojańską kwitnie kwiat paproci, który normalnie nie kwitnie, gdyż ma zarodniki. Gadają ludzkim głosem krowy, konie i świnie…
– To chyba tylko w wigilię.
– W wigilię, to te wierzące.
Ale, wracając do zwierząt, uważam, że należy bardzo ostrożnie podchodzić do oświadczeń wygłaszanych przez nie w wigilijną noc. Mówienie ludzkim głosem nie jest ich normalnym zachowaniem. Robiąc to, starają się nam przypodobać, zrobić coś pociesznego, co wprawi nas w znakomity humor i zapewni dobry klimat dla dalszego zgodnego współżycia w domu i w zagrodzie przez kolejny rok. Nie łudźmy się – to jest po prostu rodzaj chwytu marketingowego, który ma im zapewnić przebywanie w okolicach żłoba (albo michy) przez następną, dwunastomiesięczną kadencję. Nic dziwnego więc, że mówią nam wtedy tylko same sympatyczne rzeczy. Czas szczekania i kąsania nadejdzie później. Odgrywając tę komedię po prostu nie są sobą!
Nie inaczej jest w świecie polityki. Zapewne sam możesz podać wiele przykładów, kiedy polityk, którego nie trawisz, nagle zaczynał mówić ludzkim głosem, jego głębokie myśli z lekkością wsączały się do twojego ucha, a ręka sama chciała postawić krzyżyk przy jego nazwisku na karcie wyborczej. A po wyborach, jak zwykle, wszystko wracało do „normalności”.
Dlatego ostrzegam:
Strzeż się mówiących ludzkim głosem!
Szczególnie wtedy, kiedy zjawisko to wydaje się być cudem…
2 myśli w temacie “Strzeż się mówiących ludzkim głosem!”