Zarzucono mi kiedyś, że jestem bezkrytycznym wielbicielem wyrobów firmy Apple. Nie ukrywam, że wyszukana, seksowna forma jej wyrobów i talent Steve’a Jobsa do wytwarzania marketingowego Pola Zniekształcania Rzeczywistości robią na mnie duże wrażenie. Wszystkim, którzy noszą się z zamiarem nabycia iPhone’a, gdy tylko zacznie być oferowany w Polsce (jesień 2008), chciałbym jednak zwrócić uwagę na oficjalne wskazówki Apple („Apple:Batteries:iPhone”) dotyczące uzyskiwania zadowalającego czasu pracy pomiędzy ładowaniami wbudowanego, niewymiennego akumulatora, w jaki wyposażony jest ten niewątpliwie śliczny telefon komórkowy. Oto one:
- wyłącz 3G (szybki bezprzewodowy dostęp do internetu);
- unikaj wykorzystywania usług lokalizacyjnych lub wyłącz je całkowicie (GPS i mapy);
- jak najrzadziej pobieraj nowe dane z internetu;
- wyłącz automatyczne dosyłanie poczty elektronicznej w czasie rzeczywistym (push mail);
- ogranicz liczbę automatycznie sprawdzanych kont pocztowych;
- ogranicz liczbę dodatkowych aplikacji;
- wyłącz sieć Wi-Fi (szybki bezprzewodowy dostęp do internetu);
- wyłącz Bluetooth (bezprzewodowa łączność z innymi urządzeniami);
- używaj trybu samolotowego na obszarach, gdzie nie ma zasięgu sieci lub jest on słaby;
- zmniejsz jasność ekranu;
- wyłącz korektor barwy dźwięku (equalizer).
Jednym słowem iPhone 3G ma mnóstwo zaawansowanych funkcji, których lepiej nie używać. Pozostanę zatem przy swoim iPodzie touch (czyli iPhonie bez tych wszystkich wysysających energię rozwiązań), a o moją codzienną łączność ze światem nadal będą się troszczyć inżynierowie z Nokii.