Młodzi Amerykanie, którzy opuszczają swój wielki, wspaniały, homogeniczny kraj i odwiedzają inne części świata, zwykle przechodzą przez kilka etapów szoku kulturowego: najpierw są to okrągłe z oniemiałego zdumienia oczy. Potem niepewne wgłębianie się w obowiązujące w danym kraju zachowania, potrawy, środki transportu publicznego i toalety, co prowadzi do krótkiego okresu bzdurnego poczucia, że jest się ekspertem w tej dziedzinie. Gdy znużenie pobytem rośnie, pojawia się tęsknota za domem rodzinnym i podróżnik po raz pierwszy zaczyna doceniać, jak wiele spraw uważał w ojczyźnie za oczywiste. W tym samym momencie zaczyna też być widać, że wiele naszych zasad i tradycji jest w gruncie rzeczy arbitralnych i mogłyby być całkiem inne; na przykład prawostronny ruch drogowy. Po powrocie do domu i podsumowaniu wrażeń z wyjazdu okazuje się, że podróżnik nauczył się znacznie więcej o samej Ameryce niż o kraju, który odwiedził.
Neal Stephenson „In The Beginning… Was The Command Line” (91)