Właśnie przeczytałem książkę Billa Perkinsa „Die With Zero”, która po polsku został wydana pod tytułem „Śmierć z zerem na koncie”. Autor stawia w niej prowokacyjną tezę, że osoba, która pozostawia po sobie spadek, nieoptymalnie wykorzystała swoje życie. Majątek postawiony w ten sposób potomnym to świadectwo kiepskiego planowania i niewykorzystania okazji, które się miało do dyspozycji. Na podchwytliwe pytanie: „A co z dziećmi?” Perkins odpowiada w sposób zaskakująco logiczny i przemyślany.
Otóż, mówiąc w skrócie, nie chodzi o to, żeby wydać wszystkie zarobione pieniądze na swoje zachcianki i nikomu nic nie dać, tylko o to, żeby zawczasu skrupulatnie zaplanować, ile rozdać bliźnim, a ile zostawić sobie do wyzerowania.
Dlaczego to jest ważne i logiczne?
Problem polega na timingu, czyli na tym, kiedy twoje pieniądze znajdą się w rękach beneficjentów. Czy zdecyduje o tym ślepy los, wyznaczając datę twojej śmierci, czy ty świadomie przekażesz część swoich środków wtedy, kiedy ich użyteczność będzie dla odbiorców największa.
Amerykańskie dane statystyczne pokazują, że średni wiek osoby otrzymującej spadek wynosi 60 lat. To trochę późno, żeby rozpoczynać cieszenia się życiem albo przystępować do rozkręcania biznesu, bo wtedy i siły już nie te, co dawniej, i ochota mniejsza na ekstrawagancje. Okazuje się, że ludzie mają największy potencjał do pożytecznego wykorzystania otrzymanych pieniędzy w okolicach trzydziestki. Oczywiście nie mówimy tu o utracjuszach, tylko o początkujących przedsiębiorcach, nabywcach własnych mieszkań, samotnych matkach i ojcach oraz – co w Ameryce jest szczególnie bolesne – osobach, które borykają się ze spłatą kredytu studenckiego. Im te kilkadziesiąt tysięcy na start lub na zdobycie unikalnych doświadczeń życiowych bardziej by się przydało niż większy zastrzyk gotówki po sześćdziesiątce. Po prostu użyteczność każdego dolara dla człowieka w wieku 30 lat jest wielokrotnie wyższa niż dla emeryta. Oczywiście statystycznie rzecz biorąc.
Jaki stąd wniosek, który być może wywróci twój światopogląd po przeczytaniu tej książki?
Zaplanuj przekazanie spadku spadkobiercom grubo przed swoją śmiercią – wtedy, kiedy im te środki przysporzą najwięcej korzyści, jednocześnie planując pozostawienie sobie odpowiedniej kwoty, która bezpiecznie i satysfakcjonująco dowiezie cię do kresu twoich dni. Co prawda nie znasz ani dnia, ani godziny swojego zejścia z tego świata, ale Bill Perkins opisuje w swojej książce, jak celnie oszacować własne stopniowe, optymalne dochodzenie do zera w celu maksymalizacji satysfakcji z dobrze przeżytego życia.
Tymczasem dif-tor heh smusma, czyli żyj długo i pomyślnie!
A kiedy będzie cz. 2 czyli Twój osobisty harmonogram???
PolubieniePolubienie
@Original_Replica: Jak się spotkamy przy piwie, to Ci opowiem!
PolubieniePolubienie
Czymam za słowo. Piwo pijam tylko latem…
PolubieniePolubienie