Nie masz czasu czytać tego wpisu? To go posłuchaj! Tutaj albo w postaci podcastu Biznesu Bez Stresu dostępnego we wszystkich rozgłośniach od „Apple” po „Spotify” i „YouTube”!
Piszę ten tekst we wtorek, pierwszego marca. Nie wiem, jak sytuacja na Ukrainie rozwinie się w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach. Ale wiem jedno: na kartach światowej historii zapisze się przywódca, jakich mało – Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zręczny polityk, znakomity mówca, człowiek, który nie tylko kulom, ale i kamerom się nie kłania. Jednak to nie medialne rzemiosło stanowi jego największy atut.
Wśród wielkiej rzeszy bucowatych prezydentów, premierów, ministrów i różnej maści dostojników, których ego jest większe od miliona słońc, Zełenski wyróżnia się skromnością. To nią podbił serca Ukraińców, a teraz wzbudza zachwyt na całym świecie. Zazdrośnicy mówią, że to poza, PR-owa sztuczka, aktorskie rzemiosło komika. Cóż, od tego są zazdrośnikami, żeby tak mówili zalewani wodospadami własnej żółci. A ja wam powiem, co mnie przekonało, że Zełenski jest autentycznie skromny. Była to ta wypowiedź:
Nie chcę moich zdjęć w waszych gabinetach, bo prezydent nie jest ikoną, idolem ani portretem. Zamiast tego powieś zdjęcia swoich dzieci i oglądaj je za każdym razem, gdy podejmujesz decyzję.
To jest esencja przywództwa, w którym nie chodzi o stawianie sobie pomników, ale o danie ludziom kompasu wskazującego właściwą drogę i pozostawienie im prawa do zdecydowania, czy tą drogą pójdą.
Nie trzeba wojny, żeby być dobrym przywódcą. Wystarczy pamiętać o skromności i o służbie czemuś większemu od siebie – swojej rodzinie, swojemu zespołowi, swojej organizacji, swojemu krajowi.
Bo nie chodzi o to, żeby ludzie bili ci pokłony, ale o to, żeby chcieli z tobą iść – na dobre i na złe.