Gdy opracowywałem poprzedni wpis „Oko za oko?”, przez moją głowę przemknęło powiedzenie „nie rób drugiemu, co tobie nie miłe”. Przemknęło i się oddaliło, ale dziś postanowiłem je pochwycić i o nim napisać. A właściwie o twierdzeniu pochodnym: „rób drugiemu, co tobie jest miłe”. Obydwie te zasady są ZŁE!
Czy pamiętasz ten zawód, kiedy Święty Mikołaj przyniósł ci pod choinkę ciepłe skarpety zamiast piłki albo klocków? To najlepszy przykład zastosowanej przez twoją mamę zasady „rób drugiemu, co tobie jest miłe”. Nie, nie chciała cię zasmucić. Głęboko wierzyła, że ucieszy cię ten praktyczny prezent. Że zrozumiesz, iż skarpety bardziej ci się przydadzą niż kolejna zabawka. I zdziwiło ją, dlaczego potem chodziłeś nadąsany, TY NIEWDZIĘCZNIKU!
Stosowanie zasady „rób drugiemu, co tobie jest miłe” wynika z naszego lenistwa. Nie chce nam się słuchać, jakie „głupie” marzenia mają otaczający nas ludzie. Przecież sami wiemy najlepiej, co MUSI im sprawić przyjemność. To nasze przeświadczenie stanowi olbrzymi błąd, za który płacimy przez całe życie.
Dlatego namawiam cię do wielkiej zmiany – niech od dziś twoją nową zasadą będzie: „rób drugiemu, co JEMU jest miłe”. Oczywiście w granicach rozsądku. Nie dokonuj projekcji swoich marzeń i pragnień na inne osoby. One nie są ekranem, na którym wyświetla się film twojego życia! Ci ludzie nie są tobą!
Zasada „rób drugiemu, co JEMU jest miłe” bardzo dobrze sprawdza się w biznesie, stanowi bowiem świetne narzędzie służące do motywowania podwładnych. To, że ty możesz pracować przy biurku zrobionym z płyty paździerzowej, nie oznacza, iż każdemu to odpowiada. Być może twój zastępca marzy o szklanym blacie gustownie wspartym na aluminiowych nogach. I żadna premia nie zrekompensuje mu codziennego widoku paździerza zamiast szkła. To trywialny przykład, ale znakomicie ilustrujący główne przesłanie tego wpisu:
Ludzie są różni i jeżeli chcesz do nich trafić, musisz różnicować swoje podejście i sposób komunikacji zgodnie z ich oczekiwaniami, a nie trzymać się tylko własnej, jedynie słusznej wizji świata.
Podobno warto zrobić test ze sprawdzeniem, czy na pytanie o strony (lewa prawa, np. ręka) odpowiemy według własnego układu współrzędnych, czy rozmówcy. Że jak rozmówcy, to się jest niezłym manipulantem, gdyż potrafi się wczuć… Cóż, chciałbym potrafić się wczuć, ale nie manipulować.
PolubieniePolubienie
@pak445: Myślę, że bardzo często wystarczy posłuchać, co mówi druga osoba, a nie domyślać się, co naszym zdaniem powinna powiedzieć, ale nie powiedziała…
PolubieniePolubienie
Wyjście ze swojej bańki wymaga ogromnej samoświadomości, ale zdecydowanie warto – dzięki za przywracające do pionu celnie poruszane tematy!
PolubieniePolubienie
@Michał Rycicki: Dziękuję! A wydawać by się mogło, że wystarczy tylko uważnie słuchać, co mówią inni o swoich pragnieniach…
PolubieniePolubienie
Słuszne spostrzeżenia. O ile tę zasadę starałam się uskuteczniać w zakupie prezentów dla bliskich (po wielu nieudanych prezentach, które według mnie były świetne – czyt. sama bym je chciała, albo chciałabym, żeby ta osoba tego używała), to nie dostrzegałam potrzeby adaptowania takiego empatycznego spojrzenia w biznesie. Słowem – dzięki!
PolubieniePolubienie
@Aneta: Cieszę się, że mogłem pomóc. Powodzenia!
PolubieniePolubienie