„Gdzie się widzisz za 5 lat?” – to jedno z „trudnych” pytań często zadawanych kandydatom do pracy przez rekruterów. Trudność polega na tym, że jest ono głupie. Sam nieraz grzeszyłem i o to pytałem. Na przykład w 2010 roku. Co mądrego i zgodnego z prawdą mogli mi odpowiedzieć ci młodzi ludzie, skoro nawet ja nie wiedziałem, że pięć lat później będę już poza firmą i wydam swoją pierwszą książkę „Teraz! Jak już dziś zmienić jutro?”?
Jeśli podczas rozmowy kwalifikacyjnej ktoś zada ci takie pytanie, nie mów „nie wiem”, choć jest to zgodne z prawdą. Odpowiadając, zręcznie wymieszaj swoje kompetencje z potrzebami firmy, w której chcesz pracować, okraś to szczyptą ambicji i tak przyrządzone danie automarketingowe zaserwuj z gracją przyszłemu pracodawcy. Dlaczego nie powinieneś przesadzać z przyprawianiem potrawy ambicją? Dlatego, że twój szef nie może poczuć zagrożenia związanego z twoją motywacją do wspinania się po szczeblach kariery.
Snucie długoterminowych planów jest mrzonką nawet w przypadku „poważnych”, państwowych inwestycji oraz gospodarczych przedsięwzięć realizowanych przez globalne koncerny. Przyjrzyj się Programowi Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP czy postępom w budowie nowego, berlińskiego lotniska. Kolejne pięciolatki mijają, a rzeczywistość zupełnie nie zważa na to, co zostało pieczołowicie zaplanowane.
Opowieści o tym, że ktoś sobie coś zaplanował i dokładnie to zrealizował, są wymysłami przemądrzałych teoretyków i tych nielicznych farciarzy, którym się poszczęściło. Złożoność świata i chaos, który nas otacza, sprawiają, że pomyślnym zbiegom okoliczności zawdzięczamy znacznie więcej sukcesów, niż nam się to wydaje.
Jest jeszcze jeden kłopotliwy aspekt związany z odpowiadaniem na pytanie: „Gdzie się widzisz za 5 lat?”. Za 5 lat będziesz już kimś innym – bogatszym w doświadczenia, ale i obarczonym nowymi zobowiązaniami. Nie jesteś w stanie teraz tego zobaczyć ani poczuć. Na przykład Adam i Ewa, delektując się zerwanym wbrew zakazowi jabłkiem, zapewne snuli marzenia o rozwoju swojego sadowniczego biznesu, a tu nagle BĘC, BUM, TRACH i znaleźli się na aucie… :-)
Dlatego zamiast wyobrażać sobie przyszłość, ustal wartości i zasady, którymi chcesz się kierować w życiu, i zacznij je stosować. Nie kiedyś, za 5 lat, ale TERAZ! Jeśli los będzie Ci sprzyjał, osiągniesz rezultaty, których dziś nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Jeśli zaś Wszechmocny ma wobec Ciebie inne zamiary, to żaden plan 5-letni Ci nie pomoże.
Pamiętaj: liczą się Twoje wartości i zasady, a sukces będzie nagrodą za to, że je masz i stosujesz!
Hmm… Nie bardzo rozumiem.
Wywód logiczny, poparty doświadczeniem i… nagle BUM – „Jeśli zaś Wszechmocny ma wobec Ciebie inne zamiary, to żaden plan 5-letni Ci nie pomoże” – przeskok w inną rzeczywistość.
Trzymając się zdania kończącego – po kiego wstawać z łóżka, jeśli cała przyszłość jest zdeterminowana wolą (?) nieistniejącego bytu czy może wyimaginowanego bytu? Przecież co ma przyjść, to przyjdzie…
PolubieniePolubienie
Nie wiemy, gdzie będziemy za 5 lat (zarówno rekruter/firma, jak i kandydat), ale każdy ma swoją wizję przyszłości. To pytanie i odpowiedź pozwala zweryfikować, czy te wizje są ze sobą zbieżne. Po co rozpoczynać długofalową współpracę, jeśli te wizje są na tyle różne, by na etapie rozmowy ocenić, że kandydat popracuje np. tylko rok?
PolubieniePolubienie
Są rzeczy w życiu, gdzie 5-letni okres widzenia przyszłości jest sensowny. Nie, żeby nie zdawać sobie sprawy, że w każdej chwili nie może się taki plan załamać — może. Ale bez spojrzenia typu: „inwestuję swoje najbliższe 5 lat aby…” nie można skończyć studiów, zainwestować w mieszkanie, obrać ścieżki kariery. Plany B, C, D, E — owszem, ale też realizm, ustalenie priorytetów na plan A.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica:
1. Jak zatem proponujesz nazwać okoliczności, które na Ciebie wpływają, ale na które Ty nie masz wpływu? Dla mnie to obojętne, czy nazwę je losem, chaosem czy Wszechmogącym. Skutek jest ten sam.
2. Pytasz, po co wstawać z łóżka? Żeby zagrać w loterię! Jeśli nie wstaniesz, to nie kupisz losu. Mówiąc inaczej: mogą Ci się przydarzyć miliony możliwości, ale swoim działaniem wybierasz pulę (podzbiór), z której wylosują się Twoje możliwości.
PolubieniePolubienie
@KarloS: Moją radę dla kandydatów sformułowałem we wpisie. Jeśli ktoś przychodzi na rozmowę, to raczej chce w danej firmie pracować, bo po co by tracił czas? A jeśli chce pracować, to powinien przedstawić automarketingową wizję dopasowaną do danego pracodawcy, w jak największym stopniu zbieżną z własnymi predyspozycjami. Pracodawca zaś powinien mieć ograniczone zaufanie do tego, co usłyszy.
PolubieniePolubienie
@pak445: Patrzę na to odrobinę inaczej. Skończenie studiów, praca w tej czy innej firmie były w moim przypadku efektem ubocznym kultywowania „wartości”: „chcę robić urządzenia i oprogramowanie, które zadziwią i będą potrzebne ludziom”. Można to nazwać wizją, ale wydaje mi się, że to zdanie jest zbyt mało konkretne jak na wizję. I na pewno słabo działa podczas rozmowy rekrutacyjnej. Przynajmniej w Polsce. ;-)
PolubieniePolubienie
To jest trudna dyskusja, bo ja się przyczepiłem do jednego zdania, wg mnie niepasującego do wywodu.
W Twojej odpowiedzi zauważyłem mimowolną/cichą zgodę na mój punkt widzenia (pochlebiam sobie) – „swoim działaniem wybierasz pulę” – czyli nie determinizm, a własna sprawczość na tych polach, na których ona działa.
Jest oczywiste, że swoim działaniem nie zmienię pory wschodu słońca ani momentu wybuchu wulkanu, ale mogę wstać godzinę wcześniej lub później i „załapać się” na inną pulę możliwości.
PolubieniePolubienie
@TesTeq:
Ale przejście jest płynne — chcieć coś robić; chcieć coś osiągnąć w ciągu X lat.
Zresztą mam teraz plan na najbliższe 36 godzin. Powiedzmy. Dlaczego nie wartość a plan? No bo, jeśli nie osiągnę do jutra wieczorem, muszę zmienić sposób rozwiązania. Myślę, że w planach wieloletnich jest podobnie.
Inna rzecz, że pytać kogoś na dzień dobry w firmie, której realiów jeszcze nie zna, jest mało sensowne.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Sam bym tego lepiej nie ujął!
PolubieniePolubienie
@pak445: Takie pytanie podczas rozmowy rekrutacyjnej może jedynie sprawdzić, czy kandydat odrobił pracę domową i w ogóle wie, do jakiej firmy przyszedł.
PolubieniePolubienie