Myślisz, że to wpis o muzyce? Mógłby być, ponieważ umiem zagrać na gitarze i zaśpiewać „Schody do nieba” – wspaniałe, ponadczasowe dzieło grupy Led Zeppelin. Przynajmniej jeszcze kilka lat temu umiałem, zanim moje struny głosowe nie zaczęły słabować. Ale nie o pięknych dźwiękach dziś będzie, ale o drodze do sukcesu.
Kiedy rozglądasz się wokół, widzisz firmy, które znienacka osiągają niebotyczny sukces. Jeszcze wczoraj prawie nikt o nich nie słyszał, a dziś kłują w oczy milionowymi lub nawet miliardowymi przychodami i pokaźnymi zyskami. Są gwiazdami, które ściągają na siebie uwagę bogatych inwestorów oraz poważnych i niepoważnych mediów.
Wygląda na to, jakby założyciele tych firm jakimś cudem odkryli wejście do windy, która w ekspresowym tempie wywiozła ich na biznesowy szczyt. Muszę cię rozczarować. Nie ma takiej windy. Są drzwi, które obiecują błyskawiczny sukces, ale za nimi rzadko jest kabina jadąca do góry. I jeśli nawet taka kabina ruszy, to po jakimś czasie lina się urywa i naiwni pasażerowie spadają w dół do tej części piekła, która jest przeznaczona dla złodziei, oszustów, łapówkarzy i ludzi idących na nieetyczne skróty.
Odwieczne prawo natury mówi, że na szczyt prowadzą schody, a nie winda. Nie da się tam wjechać. Trzeba się mozolnie wdrapywać. I nie potrwa to dzień czy tydzień, ale kilka lub kilkanaście lat.
Entuzjaści branży militarnej od pewnego czasu podziwiają krajowe i międzynarodowe dokonania polskiej Grupy WB. Są ludzie, którzy zazdroszczą „błyskawicznego” sukcesu właścicielom i pracownikom tego holdingu. Zapominają tylko, że firma WB Electronics Spółka z o.o. została założona 21 lat temu przez trzech inżynierów, którzy już wtedy dysponowali wieloletnim doświadczeniem w działalności gospodarczej oraz w dziedzinie budowy niezawodnych systemów informatycznych i urządzeń elektronicznych. Przez te ponad dwie dekady mozolnie wdrapywali się po schodach, których niejeden stopień okazywał się zbutwiały.
Chciałbym, żebyś nie dał się zwieść bajaniom o sukcesie w jeden dzień. Powtórzę jeszcze raz: nie ma windy na szczyt! Jeśli chcesz się tam dostać, poszukaj klatki schodowej i zaproś do wspinaczki towarzyszy, którym będziesz mógł zaufać i którzy nie zepchną cię w dół, kiedy tylko ujrzą blask słońca i błękit nieba. Ja miałem to szczęście.
Chyba zapomniałeś napisać, że te schody często są posypane tłuczonym szkłem.
Zwiększają przyczepność… i to by było na tyle…
PolubieniePolubienie
Od siebie bym dodał, że ludzie często podziwiają/zazdroszczą osobom czy firmom, ponieważ z zewnątrz widzą jedynie kolumnę „aktywa”, a nie widzą w jakich pasywach te aktywa mają pokrycie. Widzą „przychody” ogłaszane przy zawieraniu różnych kontraktów, a nie widzą „kosztów” widniejących w firmowych księgach rachunkowych. Nie widzą też ceny, jaką trzeba było zapłacić za wspinanie się po schodach. A gdyby mieli tę świadomość, sądzę, że zdecydowana większość ludzi uznałaby, że jest ona zbyt wysoka i nie byłaby gotowa, żeby ją zapłacić.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Nikt raczej nie dba o wygodę wspinających się…
PolubieniePolubienie
@Ruzio: Kiedyś Orginal_Replica opisał tu przykład ludzi, którzy nie chcieli płacić takiej ceny: https://biznesbezstresu.pl/2011/11/24/pracownicy-i-zasoby-ludzkie/ .
PolubieniePolubienie
Chociaż…. znalazłem takie miejsce, gdzie są ukryte drzwi do windy superexpresowej – Urząd Gminy Pcim; dokładniej gabinet wójta… :)
Tyle tylko, że w ta winda przewozi jedynie pojedynczych osobników; dla firmy, do której taki przywieziony wchodzi, owa winda może być nieoczekiwanym kanałem zasysającym do czarnej dziury.
PolubieniePolubienie
Szacuje się, że na komandosów nadaje się jedynie ok. 5% populacji. Na przedsiębiorców pewnie jeszcze mniej. Ci opisani przez Orginal_Replica pracownicy zapewne do nich nie należeli. To nie było ich miejsce w szeregu i najwyraźniej nie byli gotowi na zmianę.
@Orginal_Replica: Czy firma miałaby realne szanse przetrwania pod ich kierownictwem? Czy po opisanych wydarzeniach lojalność i zaangażowanie tych pracowników uległy zmianie?
@TesTeq: Dobrze, że znajdują się tacy, którzy zadają sobie trud by opowiadać o swoich doświadczeniach wspinania się na schody i dzielą się schodowym survivalem z innymi.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Głęboko wierzę, że „jeśli nawet taka kabina ruszy, to po jakimś czasie lina się urywa i naiwni pasażerowie spadają w dół do tej części piekła, która jest przeznaczona dla złodziei, oszustów, łapówkarzy i ludzi idących na nieetyczne skróty”. Tyle że piekła nie ma…
PolubieniePolubienie
@Ruzio: Ja nieraz w swojej karierze brałem sprawy w swoje ręce, ale zawsze zrażały mnie sytuacje, kiedy „ścisłe kierownictwo” było wobec siebie nielojalne i w dodatku jego poszczególni członkowie SZCZERZE uważali, że ich nielojalność jest dobrodziejstwem dla pozostałych. Na szczęście zdarzyło mi się też spotkać ludzi, z którymi można było konie kraść. ;-)
PolubieniePolubienie
@Ruzio – Sądząc po fakcie – nie. Jak się boisz własnego cienia, to nie zapalaj światła.
W momencie składania propozycji nie zdawałem sobie sprawy z tkwiących w nich ograniczeń mentalnych. Wydawało mi się, że skoro w ostatnich dwóch latach moja rola polegała na zadawaniu pytań (co będzie, jeśli kontrahent się spóźni, nie dostarczy jednego elementu itp) i pilnowaniu, żeby płacono za robotę, to ich znajomość know-how ustrzeże firmę od błędów, a te moje pytania na etapie oferty były wszystkim znane. Niestety, gwarantowany ciepły kąt i obróżka, którą sami chcieli mieć założoną, popsuły moje wyobrażenia o przedsiębiorczości bardzo dobrych pracowników. Anegdotycznie – w tym czasie na BBS dyskutował z @TesTeq’iem i mną pewien bloger, który postawił tezę, że nie rozumie moich pracowników, bo gdyby mu ktoś postawił cele, to on by je wykonał i byłby świetnym szefem firmy. Nie pamiętam, który z nas wsadził szpilkę pytaniem ca about „czy szefowi firmy trzeba stawiać z zewnątrz cele?”. W tzw „starej lokalizacji” są jeszcze zapewne echa tych twierdzeń i wątpliwości.
@TesTeq – sorry za prywatę, ale czuję się trochę usprawiedliwiony wywołaniem do tablicy…
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Jakie sorry? Dzięki za uzupełnienie. W prowadzeniu firmy najbardziej przerażająca jest kwestia celu. Masz pełną dowolność jego wyboru i cały czas nie wiesz, czy za rogiem leży worek złota, czy czai się zbir. Większość ludzi woli, żeby ktoś im wybrał cel i wziął za to odpowiedzialność, a oni najwyżej stracą trochę czasu.
PolubieniePolubienie