Ludzie czynu popełniają wielki błąd. Rozpalona motywacja wpędza ich w wir działania i zaczynają zaniedbywać sen. Uważają, że nie ma czasu do stracenia, kiedy jest tyle rzeczy do zrobienia. Za pomocą humorystycznego stwierdzenia, że wyśpią się dopiero po śmierci, bagatelizują problem regeneracji ciała i umysłu. O tym, jak wielki jest to błąd przekonał się ostatnio Elon Musk…
Na początku sierpnia twórca firmy Tesla zachwiał kursem jej akcji, tweetując znienacka, że zamierza wycofać ją z giełdy. Zaskoczył wszystkich, jednak szybko okazało się, że plan ten dotyczył tylko tej rzeczywistości, która wyroiła się w głowie Muska. Rok wcześniej, również na Twitterze, zachwycał się magicznymi efektami, jakie wywołuje popijanie winem leku nasennego ambien. Leku, którego z alkoholem łączyć nie należy. Najnowszy eksces Elona polegał na paleniu marihuany w studiu telewizyjnym podczas programu nadawanego na żywo. Co prawda nie złamał w ten sposób prawa stanu Kalifornia, ale kilka tygodni wcześniej sam twierdził, że trawka źle wpływa na produktywność.
Przepracowany Musk, który zawsze szczycił się tym, że nie musi dużo spać, jest klinicznym przykładem szkodliwej wiary w odporność własnego organizmu na niedosypianie.
Wie o tym doskonale Jeff Bezos, twórca firmy Amazon, który w udzielonym kilka dni temu wywiadzie podkreślił, że jego priorytetem jest 8 godzin snu dziennie. Dzięki temu ma lepszy nastrój, więcej energii, precyzyjniej myśli i podejmuje właściwsze decyzje. Nie może sobie pozwolić na „luksus niewyspania”.
Ja też kiedyś myślałem, że mniej snu przez pewien czas nie wyrządzi mi żadnej krzywdy. Usiłując doprowadzić do sukcesu bardzo ważny projekt, przez ponad tydzień zasuwałem po 20-23 godziny dziennie. Tak, to nie pomyłka. Zabrałem programistyczną robotę do domu, nie chodziłem do pracy, kładłem się spać o drugiej, czwartej lub piątej, a wstawałem o szóstej. Zmęczenie i stres narastały, obiecanego budżetu na rozszerzenie zespołu nie było, a na bezinteresowną pomoc innych nie mogłem liczyć. Straciłem wówczas znacznie więcej niż kilkadziesiąt godzin snu. Na wiele lat przemieniłem się w zombie z przyklejonym do twarzy uśmiechem zasłaniającym popiół, który pozostał w moim sercu po wypaleniu się wewnętrznego paliwa entuzjazmu.
Dlatego proszę cię: nie idź tą drogą, nie warto! Z własnego doświadczenia wiem, że powrót do żywych jest bardzo trudny, czasem wręcz niemożliwy.
Wyśpij się każdego dnia, a nie po śmierci! Będziesz nie tylko zdrowszy, ale i skuteczniejszy w działaniu!
Z badań nad deprywacją snu wynika, że jedna nieprzespana noc odpowiada stanowi upojenia alkoholowego, jeśli chodzi o sprawność umysłową. A po kilku dniach niespania następują nieodwracalne już zmiany w psychice. Pozbawianie snu jest standardowym sposobem torturowania więźniów przez służby różnych demokratycznych państw. Z drugiej strony, nawet tych kilka godzin snu ma zbawienny wpływ, ponieważ podczas nich organizm znacznie intensywniej regeneruje się, niż podczas zwyczajnego snu. Nie trzeba też odsypiać tych kilkudziesięciu godzin, ponieważ sen o kilka godzin dłuższy niż zwykle pozwala organizmowi w pełni zregenerować siły. Co innego natomiast wypalenie entuzjazmu do pracy, jeśli oczekuje się docenienia przez zwierzchników za tak szczególne poświęcenie dla sprawy, a spotyka się albo z kompletną obojętnością, albo z komentarzami typu „jak byś wcześniej solidniej pracował, to byś nie musiał teraz tyle nad tym siedzieć”, a mają pełną świadomość, że „zasobów ludzkich” do wykonania projektu w wyznaczonym czasie było za mało, a został ukończony właśnie dzięki ich wielkiemu poświęceniu.
PolubieniePolubienie
@Ruzio: Zgadzam się w pełni. Do tego dochodzi jeszcze nieświadomość merytoryczna zwierzchników. Zwykle zbyt optymistycznie szacują niezbędny czas i zasoby oraz nie doceniają wagi istotnych parametrów jakościowych wyniku pracy. A potem jest płacz i zgrzytanie zębów, kiedy zawala się most we Włoszech albo dach hali MTK w Katowicach, albo pociski spadają na jakąś wioskę… Filozofia #JakośToBędzie rządzi.
PolubieniePolubienie
Na szczęście dosyć wcześnie przekonałem się do potrzeby regularnego snu, więc nie zachwieję żadnymi kursami. Na początku pracy w moim pierwszym instytucie zdarzały się 3-4 razy w roku tzw „wewnętrzne burze mózgów”, kiedy to w dwóch-trzech kolegów szukaliśmy sposobu rozwiązania jakiegoś problemu modelowania procesów filtracji wód podziemnych na ówczesnym sprzęcie. Po kilku godzinach dyskusji (bez żadnych granic ani zahamowań – ale szefa nie wpuszczaliśmy) czułem się jak przepuszczony przez wirówkę nonsensu, wychodziłem z roboty, odbierałem córkę ze żłoba, karmiłem ją i siebie; po czym oboje zasypialiśmy. Żona przyjeżdżała później z pracy, zajmowała się dalej córką, a ja czasem spałem do następnego poranka. Następnego dnia w instytucie robiliśmy podsumowanie na piśmie wczorajszej burzy i zazwyczaj osiągaliśmy to, czego szukaliśmy.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Jedna noc raz na jakiś czas, z poczuciem dobrze wykonanej roboty, nie szkodzi!
PolubieniePolubienie
Bajuści. Po śmierzci zamiast spania – duzo fajniejse jest strasenie po nocak tyk, co jesce zyjom :)
PolubieniePolubienie
@owcarek podhalański: Czyli to prawda, że należy wyspać się za życia!
PolubieniePolubienie