Już wielokrotnie i na różne sposoby rozprawiałem się na łamach Biznesu Bez Stresu z perfekcjonizmem. Dlaczego? Dlatego, że jest to przypadłość, na którą cierpię od dzieciństwa. Lubię to, co dopracowane, nieskazitelne, bezbłędne i nieporysowane. W najważniejszych sprawach warto być perfekcjonistą. Ale co zrobić, jeśli pragnienie doskonałości przenika cię na wskroś i powstrzymuje od działania, ponieważ podejrzewasz, że rezultat nie będzie celujący?
Rozwiązaniem jest skupienie się na perfekcji procesu, a nie na doskonałości wyniku.
Perfekcyjny egzekutor jest skuteczniejszy od perfekcyjnego marzyciela.
Perfekcyjny egzekutor optymalnie wykorzystuje dostępny czas i zasoby w celu osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Niekoniecznie doskonałego, ale najlepszego przy istniejących ograniczeniach.
Satysfakcja perfekcyjnego egzekutora wynika z tego, że wykonywał swoje dzieło w mistrzowski, pełny zaangażowania sposób, a nie z tego, że ktoś go pochwalił.
Jak nie być perfekcyjnymi egzekutorami pokazali polscy piłkarze na mistrzostwach świata w Rosji. Ich „proces” osiągania wyniku był żałosny. Kibice wiele by im wybaczyli, gdyby mimo skromnych możliwości techniczno-kondycyjnych biegali do utraty tchu i kopali piłkę w kierunku bramki przeciwnika – tak jak robili to perfekcyjni egzekutorzy z Iranu, Islandii czy Maroka.
Natomiast pierwszym pozytywnym przykładem, jaki przychodzi mi w tym względzie do głowy, jest Freddie Mercury i zespół Queen. Tworzyli perfekcyjną muzykę i nie żałowali sił na scenie, ponieważ tym, na czym im najbardziej zależało, był „proces”, a nie wynik w postaci liczby sprzedanych płyt i biletów. Ich pierwszy wielki przebój „Bohemian Rhapsody” trwał 5 minut i 55 sekund, ale nie poszli na żaden kompromis i nie skrócili utworu, mimo usilnych sugestii ze strony różnych ważniaków w krawatach.
Oczywiście perfekcyjny wynik jakiegoś działania sprawia wielką satysfakcję, ale czy jadąc z Warszawy do Międzyzdrojów, zrobisz to szybciej i lepiej niż Krzysztof Hołowczyc w Ferrari? Nie sądzę. A mimo to możesz perfekcyjnie – bezpiecznie i z uśmiechem na twarzy dojechać na miejsce zgodnie z realistycznym planem podróży, który sobie przygotowałeś.
Pamiętaj: jeśli jesteś perfekcjonistą, skup się na perfekcji „procesu”, a nie na doskonałości wyniku. Takie podejście może zapewnić ci rezultat znacznie lepszy od oczekiwanego!
„Perfekcyjny egzekutor” kojarzy misie z katem… Albo innym gilotynistą… – nic dziwnego, iż nasi wspaniali kopacze nie poszli tą drogą;)
PolubieniePolubienie
@a cappella: Może rzeczywiście nasi piłkarze powinni aspirować do tytułu perfekcyjnych wykonywaczy/kopaczy, a nie egzekutorów. Redaktor Szaranowicz widziałby zaś w nich z pewnością fajterów. :-)
PolubieniePolubienie
Kapitan został miszczem procesu dydaktyczno-naukowego…
PolubieniePolubienie
@a cappella: Kapitan? Słyszałem tylko, że liczył na GetBack, ale się przeliczył i teraz już nie ma czego liczyć…
PolubieniePolubienie