Ponarzekaliśmy tu sobie ostatnio na temat nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego. Statystyki publikowane przez Komendę Główną Policji („Wypadki drogowe w Polsce w 2016 roku”) nie pozostawiają złudzeń: to LUDZIE są sprawcami wypadków! Na 33664 takie zdarzenia w 2016 roku ponad 32 tysiące to efekt wymuszania pierwszeństwa, jazdy z nadmierną prędkością, nieprawidłowych manewrów (w tym wyprzedzania), niezachowywania bezpiecznej odległości, ignorowania sygnalizacji świetlej oraz zmęczenia i zasypiania za kierownicą. Przyczyną tylko 64 wypadków była niesprawność techniczna pojazdu. Więc ja się pytam: czy starannie oprogramowany autonomiczny samochód jest w stanie z premedytacją – tak jak ludzie – popełnić którekolwiek z powyższych wykroczeń?
Warto jeszcze dodać, że 2295 sprawców wypadków było pod działaniem alkoholu. W gruncie rzeczy nie wiem, jak skomentować tę liczbę. Z jednej strony korzystanie z dróg publicznych w stanie „wskazującym na spożycie” jest karygodną nierozważnością, ale z drugiej strony prawie trzydzieści tysięcy wypadków zostało spowodowanych całkiem „na trzeźwo”. Jedno jest pewne: komputery się nie upijają, nie dekoncentrują i nie popisują przed innymi komputerami.
Teraz następuje cięcie i przenosimy się do 2045 roku, kiedy to dzieje się akcja najnowszej powieści Daniela Suareza „Change Agent”. Tak jak i w przypadku jego poprzednich książek, zawiera ona nie tylko wciągającą akcję, ale i spójną wizję przyszłości.
Jak zatem, zdaniem Suareza, za 28 lat będzie wyglądał transport? Era prywatnych, ręcznie kierowanych samochodów skończy się już wtedy definitywnie. Nasze dzieci i wnuki będą podróżować autonomicznymi taksówkami – zarówno tymi bezpiecznie jeżdżącymi po drogach, jak i latającymi po niebie oraz pływającymi po wodzie lub pod jej powierzchnią.
A oto kilka ciekawych cytatów opisujących tę nieodległą przecież rzeczywistość:
Ze sposobu, w jaki poruszały się pojazdy, od razu było widać, że ludzie już nie siedzą za kierownicą. Żadnego zatrzymywania się i ruszania, tylko płynne przemieszczanie się, precyzyjnie skoordynowane i zoptymalizowane.
„Matematyczna parada” – tak nazywał ten widok jego ojciec. Pojazdy otrzymujące informacje od swoich sąsiadów i od całego systemu. W tych czasach nie mógłbyś już sam pojechać do pracy, nawet jeśli byś chciał. Ręczne kierowanie zostało zabronione na drogach szybkiego ruchu. Ludzie przestali nadążać.
(Daniel Suarez, „Change Agent”, Amazon Kindle location 224)
To był dwuosobowy samochód – popularny tani model zwany Krewetka (dlatego, że jego nadwozie zostało wyhodowane z tego samego chitynowego materiału, z którego powstają skorupki krewetek). Nie trzeba było ich malować, ponieważ hodowano je od razu w odpowiednich kolorach. Lekkie. Mocne. Biodegradowalne. Ten egzemplarz był perłowo-niebieski i miał ledowe reflektory.
(Daniel Suarez, „Change Agent”, Amazon Kindle location 2439)
Uchodźcy zignorowali tira, zapewne dobrze wiedząc, że próba zatrzymania ciężarówki prowadzonej przez człowieka skończy się ich śmiercią.
Ale znali algorytmy. Na algorytmy można było liczyć, że zatrzymają samochód, gdy na drodze pojawią się istoty ludzkie.
(Daniel Suarez, „Change Agent”, Amazon Kindle location 2499)
Ten ostatni cytat robi szczególne wrażenie. W 2045 roku ludzie nie będą mieli wątpliwości, że jeżeli ktoś ich przejdzie, to na pewno będzie to człowiek, a nie pojazd kierowany przez niezawodny algorytm.
Jakże to inne spojrzenie od dzisiejszych strachów: „Co zrobi autonomiczny samochód, gdy na środek jezdni nagle wybiegnie dziecko?”. Odpowiedź jest prosta: taki pojazd szybciej od człowieka zauważy niebezpieczeństwo, błyskawicznie zareaguje i wybierze optymalny sposób uniknięcia wypadku lub minimalizacji jego skutków.
A jeśli znienacka w Oświęcimiu pojawi mu się przed maską seicento, zgrabnie je ominie i zatrzyma się obok, a nie na drzewie. Dlaczego? Ponieważ autonomiczny samochód będzie jechał z dozwoloną prędkością i po odpowiedniej stronie pieczołowicie wymalowanej w tym miejscu podwójnej linii ciągłej…
Fajna pointa.
Chociaż… – może by wystarczyło przeszkolić kierowców limuzyn po 2 mln PLN w przepisowym ich prowadzeniu?
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Ciekawe, ilu czytelników dotrze do pointy. ;-) To, że nie wszyscy kierowcy są odpowiednio przeszkoleni, to jedno. Natomiast fakt, że dostają irracjonalne zadania (Warszawa-Toruń w 90 minut), to świadectwo chaosu, bałaganu i wiary, że prawa fizyki nie dotyczą władzy.
PolubieniePolubienie
Jak na razie – żadne prawa ich – czytaj waaaaaaaaaaaadzy – nie dotyczą.
Ekipa lecąca TUtką też tak sądziła…
„Zmieścisz się, śmiało!”
PolubieniePolubienie
No tak, tylko taki autonomiczny samochód rządowy nie będzie przecież podlegał tym samym prawom co pozostałe. Nie będzie prowadził go człowiek tylko automat, który nada do sieci sygnał „z drogi śledzie bo pan jedzie” i wszystkie autonomiczne minionki autonomicznie się rozstąpią. Jedyny problem będzie z nieautonomicznymi hakerami oraz terrorystami, którzy będą znali algorytmy.
A jak już jestem przy mikrofonie to poruszę drugą kwestię: Skoro maszyny przewyższają nas i tutaj, niebawem przewyższą nas też na innych polach zarezerwowanych dotychczas dla ludzi. Gdzie będzie miejsce człowieka w świecie, w którym nie tylko siła fizyczna nie ma znaczenia ale też umysłowo już nie nadąża za sztuczną inteligencją?
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Zastanawia mnie, że nawet ci, których bym podejrzewał o pewien szacunek dla prawa, potrafią zaparkować swoją limuzynę na miejscu dla niepełnosprawnych. Bo „było wolne”. :-(
PolubieniePolubienie
@Adam: Tak, pojazdy uprzywilejowane „wynegocjują” sobie błyskawiczny, bezkolizyjny przejazd. I jeżeli to pozwoli uniknąć wypadków, to jestem ZA.
Co do wyższości maszyn, to mam nadzieję, że ich przewaga będzie ograniczona do określonych dziedzin. Rower jest szybszy od człowieka, ale bezpośrednio mu nie zagraża.
Daniel Suarez przewiduje, że największym zagrożeniem zawsze pozostaną źli ludzie, którzy będą wykorzystywać bliźnich za pomocą coraz doskonalszych maszyn i technologii.
PolubieniePolubienie
Kilka lat temu w jednym wywiadów Solange Olszewska pytana o przyszłość transportu odpowiedziała, że całkowicie zaniknie własność prywatna samochodów, a zastąpi ją dobrze rozwinięta komunikacja zbiorowa i autonomiczne samochody. Stojące gdzieś w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. Wtedy budziło to moje zdziwienie. Przecież komunikacja zbiorowa i autonomiczne samochody się wykluczają. Tyle tylko, że nasze miasta i ulice nie są przygotowane na taką ilość samochodów. Nawet autonomicznych. To się będzie dobrze uzupełniać. Ilekroć zastanawiam się, co ludzie z biznesowego topu mają czego nie mam ja, zawsze mi się przypomina ten wywiad. Przewidywalność.
Samochody bez kierowców, sklepy bez sprzedawców, fabryki bez robotników. To, co budzi u wielu strach, wg mnie jest szansą. Już brakuje rąk do pracy w starzejącej się Europie . Częściowo chcemy to łatać przybyszami z BW i czarnej Afryki. Ale to inna kultura, inne podejście do życia i proces asymilacji będzie bardzo długi. No chyba, że przyjmiemy dzieci. Nie mamy tyle czasu. Proces automatyzacji musi i będzie przyspieszał.
PolubieniePolubienie
@Grzegorz: Z punktu widzenia zwijającej się demograficznie cywilizacji zachodniej automatyzacja rozwiązuje problemy, z punktu widzenia wielodzietnych rodzin chcących się dostać do bogatego świata jest tragedią. Tylko nieliczni znajdą zajęcie, które pozwoli im zrealizować jakiekolwiek marzenia.
PolubieniePolubienie
Cytat „z punktu widzenia wielodzietnych rodzin chcących się dostać do bogatego świata jest tragedią”.
Zaczynamy dochodzić do granicy, „dzięki” której korzystanie z prostych przyjemności życia w myśl wskazań niemal każdej religii (rozmnażajcie się i czyńcie…) prowadzi wyznawców z jednej ślepej uliczki w inną.
Ile lat musi upłynąć, aby w większości głów zaświtała myśl, że zanim się da życie należy najpierw pomyśleć o jego jakości dla potomków. Że dla człowieka jako prostej maszyny roboczej kurczy się obszar zastosowań. Że w wielu społeczeństwach w interesie warstw wykształconych i produktywnych będzie wypłacanie środków umożliwiających przetrwanie wszystkim nienadążającym, żeby się nie plątali pod nogami. Do tego stworzy się miejsca, gdzie oni będą mogli „zabić” czas; oglądać coraz głupsze programy w TV, urządzać zawody w szybkości zjedzenia czterofuntowego steka, grillować przy piwie na okrągło z przerwami na „meczyk” itp.
Że będą się tworzyły enklawy, do których wstępu nie będą mieli „umiłowani bliźni w panu”. Nawet do sprzątania, bo to lepiej zrobią roboty. Po wielkiemu cichu już się tworzą takie enklawy – księstwo Monaco, Luxemburg, niektóre kantony Szwajcarii.
Czytałem ostatnio jakimi dochodami rocznymi trzeba dysponować w rodzinie 2+2, żeby spokojnie żyć w USA. Rozrzut olbrzymi – od 18-24 tys $ w miasteczkach Wyoming i Idaho do 140 tys w Santa Barbara.
Mimo tej wiedzy sporo osób z niskimi umiejętnościami i wynikającymi z tego niskimi dochodami wybiera niepewność i stres w Kalifornii zamiast wygody w Wyoming.
Czemu?
Czemu nie ma dżemu?
PolubieniePolubienie
Ostatnie zdanie to tłumaczenie nazwy pierwszego programu kabaretu TEY z 1971 roku: Czymu ni ma dżymu?”
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Nic dodać, nic ująć. Zauważ jednak, że w Twoim komentarzu jest pytanie: „ile czasu musi upłynąć, żeby większość zrozumiała?” oraz odpowiedź: „nigdy nie zrozumieją – będą żyć przed telewizorami przy piwku i steku.” Podejrzewam, że główny problem polega na tym, żeby bogaci oddali trochę swojego bogactwa na program rozrywkowy, który jednocześnie będzie ograniczał rozrodczość.
A Santa Barbara? Nawet David Allen wyprowadził się stamtąd do Amsterdamu… ;-)
PolubieniePolubienie
Zaczęło się podawanie szczurom w Chicago lub Detroit (nie pomnę) słodkiego napoju, którego jeden składnik uszkadza plemniki i jajeczka, ale nie zmienia libido. Samice mają owulację dalej co 3 dni, a samce mogą kopulować nawet po kilkadziesiąt razy dziennie. W ciągu dwóch lat populacja ma wyginąć.
Historia uczy, że podobny płyn znajdzie się niedługo „przypadkiem” w śmieciowym jedzeniu dla ludzi (Afryka?).
Chwilowo musi wystarczyć syrop kukurydziany – zwały tłuszczu na udach i brzuchu rosną szybko.
PolubieniePolubienie
@Orginal_Replica: Przerażająca wizja…
PolubieniePolubienie
> Więc ja się pytam: czy starannie oprogramowany autonomiczny samochód jest w stanie z premedytacją – tak jak ludzie – popełnić którekolwiek z powyższych wykroczeń?
Zapewne nie. Ale… był już program budowy „bezpiecznego samochodu” i nie wyszło. Nie wyszło, bo wyniki były za ciężkie i — co gorsza — brzydkie.
Ciężaru autonomicznego samochodu bym się nie bał, ale bałbym się tego, że wielu ludzi traktuje prowadzenie jako przyjemność, formę relaksu, dowartościowania (z czego zresztą wynika zapewne dużo wypadków). Autonomiczny pojazd odbierze tę przyjemność kierowcom.
PolubieniePolubienie
@pak4: Rozumiem te argumenty. Zapewne 100 lat temu w podobny sposób argumentowano, że ludzie nie zrezygnują z przyjemności jazdy konno. I nie zrezygnowali. Wożą przyczepami swoje koniki, żeby na nich pojeździć w lesie lub w miejscach do tego przeznaczonych. Natomiast rośnie nam „pokolenie Ubera”, które zaczyna doceniać wygodę „bycia wożonym”.
PolubieniePolubienie
Ja to nawet nie wyobrażam sobie, bym mogła oddać maszynie przyjemność zmiany biegów… ;roll;
PolubieniePolubienie
@a_cappella: A ja odwrotnie. W dodatku Toyota oferuje przekładnię bezstopniową – nie sposób zidentyfikować, na którym biegu się jedzie. Super rozwiązanie!
PolubieniePolubienie
Kroki milowe sztucznej inteligencji:
http://www.theonion.com/infographic/milestones-artificial-intelligence-55995?utm_content=Main&utm_campaign=SF&utm_source=Facebook&utm_medium=SocialMarketing
PolubieniePolubienie
@pak4: Dobre!
PolubieniePolubienie