Hygge GTD

legoheadPo szaleństwie KonMari w 2015 roku („Magia sprzątania” Marie Kondo), w 2016 roku Ameryka oszalała na punkcie hygge – czyli duńskiego stylu życia oraz prowadzących do niego zasad wychowywania dzieci. Na forum poświęconym metodzie Getting Things Done Davida Allena (GTD) zapytałem moich kolegów z Danii, czy hygge ma jakikolwiek wpływ na łatwość lub trudność wdrożenia i stosowania GTD. Jeden z nich odpowiedział mi tak:

Nie możesz żyć w stylu hygge, jeśli masz od groma spraw w swojej głowie.

Hygge to atmosfera, która powstaje, gdy bez żadnego poczucia winy przebywasz w towarzystwie niewielkiej grupy ludzi (zwykle przyjaciół lub rodziny) i/lub raczysz się dobrym jedzeniem, słodyczami, kawą, herbatą, piwem albo innymi smakołykami. W niespiesznym tempie, w pięknych okolicznościach przyrody czerpiesz pełną radość z tej chwili/jedzenia/kawy i snujesz opowieści albo siedzisz w ciszy.

Czy to możliwe? Oczywiście, że tak. Musisz tylko przenieść dręczące cię sprawy z głowy na kartkę papieru lub do niezawodnej aplikacji komputerowej. Niech twój system GTD się martwi, kiedy ty rozkoszujesz się hygge.

O metodzie Getting Things Done i innych sposobach oczyszczania umysłu z trosk i kłopotów możesz przeczytać w mojej książce „Teraz! Jak już dziś zmienić jutro?”.

A od poniedziałku rozpoczynamy Tydzień Duński wypełniony cytatami z książki Jessiki Alexander i Iben Sandahl „Duński przepis na szczęście”.

8 myśli w temacie “Hygge GTD

  1. Teraz rozumiem to interesujące podejście Duńczyków.
    Kiedyś, dawno temu znałem Duńczyka, który przyjeżdżał na Targi czerwcowe do POZ głównie w celu naprania się polską wódką. Płacił kartą; zanim kwity doszły do Danii i wróciły z adnotacją „brak środków” to on już wyjeżdżał. Potem przez zimę odsiedział co trzeba w więźniu i w czerwcu znów wracał do PL.
    Ale zawsze powtarzał, że pije higienicznie i podłóg nie zanieczyszcza.
    I to mu trzeba przyznać, że pił higienicznie…

    Polubienie

  2. Hmmm, „duński” kojarzy mi się z kalorycznymi ciasteczkami, ciemną zimą, mrocznym Andersenem i depresyjną klasyką filmową.
    — Sama Wozniacki tego nie przeważy, zobaczymy więc, czy ktoś-coś jej pomoże…:)

    Polubienie

  3. Tak mi się wydaje, że system hygge zawsze miałem w swoim repertuarze. Z tym, że ja jestem trochę dziwnym człowiekiem, niejednoznacznym, świetnie się czuję sam, jak i w gronie przyjaciół, jak i na meczu piłkarskim. Pochodzę z przyjemnością w tłumie idącym do Morskiego Oka, jak i zamieszkam w schronisku, gdzie jest tylko właściciel. Jak mówią moje dzieci, nasz tata jest domatorem i jest absolutnym przeciwieństwem domatora, bo uwielbiam siedzieć w domu, jak i wyjeżdżać.
    Ale muszę przyznać, że takimi moimi pigułkami szczęścia są moje wnuczki, bieganie po lesie, chodzenie po górach, jazz, komedie romantyczne, galerie malarskie i spotykanie się M.

    Polubienie

  4. @a_cappella: W książce, którą będę cytował w przyszłym tygodniu, postawiono hipotezę dotyczącą związku mrocznego Andersena z pogodnym usposobieniem Duńczyków. Duńskie dzieci od kolebki uczą się, że happy end nie jest jedynym możliwym zakończeniem i że trzeba sobie z tym jakoś radzić.

    Polubienie

  5. @torlin: Gratuluję. Może masz to w genach, a może wyniosłeś z domu rodzinnego. A może i jedno, i drugie. ;-)

    Polubienie

  6. Oczywiście zażartowałam z tym Andersenem. Baśnie (w bezobrazkowym tomiku Biblioteki Klasyki Polskiej i Obcej) były moją pierwszą „dorosłą” książką, bardzo wczesnym prezentem, jeszcze nie umiałam zbyt dobrze czytać… I nie sądzę, by Brzydkie kaczątko (najpierwsze odsłuchanie), Dziewczynka z zapałkami czy Dzikie łabędzie umroczniły osobowości – moją lub rodzeństwa.
    Nb koleżanka licealna miała teorię, że piętno na dziecku odciskają ale dopiero baśnie Braci Grimm… Badała pod tym kątem (andersenowcy versus grimmowcy) całe nasze pogłowie i twierdziła, że została spaczona… Dotąd nie odważyłam się przeczytać Braci… ;lol; — Trzeba dbać o hyggenę psychiczną ;)

    Polubienie

  7. @a_cappella: A autorki książki „Duński przepis na szczęście” nie żartują, tylko naprawdę twierdzą, że baśnie bez zdecydowanego hollywoodzkiego happy endu oswajają dzieci z rzeczywistością. I uodparniają na nią.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.