Towarzysząca dzisiejszemu wpisowi ilustracja obrazuje schemat mnożenia liczb przez dziewięć, za pomocą którego moja mama błyskawicznie nauczyła mnie tego fragmentu tabliczki mnożenia. Wystarczyło, że popatrzyłem na swoje dłonie, zagiąłem n-ty palec (tu symbolizuje go zielony prostokąt) i już znałem wynik.
Liczba palców po lewej stronie zagiętego (czerwone prostokąty) była niezawodnie równa liczbie dziesiątek szukanego iloczynu, zaś liczba palców po prawej stronie (niebieskie prostokąty) – liczbie jedności. Jeśli na przykład chciałem pomnożyć siedem razy dziewięć, zaginałem siódmy palec. Po jego lewej stronie zostawało sześć, a po prawej trzy, co w sumie dawało prawidłowy wynik 63. Zafascynowany tą sztuczką wytrwale zaginałem palce i już po jednym dniu mnożenie „razy dziewięć” było dla mnie bułką z masłem.
Ale moja mama nieopatrznie nauczyła mnie też czegoś innego. Kiedy wkuwałem kolejne elementy tabliczki mnożenia, powiedziała: „Ja nigdy nie mogłam zapamiętać, ile to jest siedem razy osiem.” Niebawem okazało się, że i ja mam kłopot z zapamiętaniem wyniku tego działania.
Teraz wiem, że mój problem nie był związany z jakąś unikalną własnością tego iloczynu. W przeprowadzonej przeze mnie internetowej ankiecie respondenci nie wyróżnili „siedem razy osiem” jako operacji, która sprawiała im szczególną trudność. Dlaczego więc w mojej rodzinie stanowiła ona „dziedziczną” klątwę?
Mechanizm jest prosty. To typowa samospełniająca się przepowiednia. Informacja o możliwości wystąpienia trudności negatywnie programowała kolejne pokolenia TesTeqowej rodziny.
Jaki stąd wniosek?
Jeśli jesteś dla kogoś autorytetem, możesz bardzo silnie wpłynąć na czyjąś postawę życiową, przekazać mu swoje lęki i przesądy oraz zachęcić go lub zniechęcić do wielu działań. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci, które przecież niestrudzenie chłoną wszystko to, co robisz i mówisz.
Dlatego na przykład nigdy nie mów córce, że nie zostanie programistką, tylko z tego powodu, że nie udało ci się jej zachęcić do zainteresowania się informatyką. Być może ci uwierzy i co wtedy? Zamiast ją zmobilizować, zasiejesz w jej duszy ziarno zwątpienia.
Samospełniające się przepowiednie mogą przejąć kontrolę nad twoim życiem, ale tylko wtedy, gdy im na to pozwolisz. Tracą swoją moc, gdy nauczysz się je kwestionować.
Ja tak zrobiłem i dzięki temu już nigdy się nie waham, gdy ktoś mnie pyta, ile to jest siedem razy osiem.
56, oczywiście! ;-)
No proszę, a mnie tato nauczył, że coś razy 9 to to samo co coś razy 10 minus coś. W ten sposób mnożenie przez 9 to dla mnie zawsze mnożenie przez 10 i odejmowanie. Potem sam rozwinąłem metodę – coś razy 8 to tak samo coś razy 10 minus dwa cosie. :) Trochę trudniej bo dwa razy odejmujesz ale też do nauczenia dla dziecka.
Ciekawe, czy autor zna matematyczny ułatwiacz na sinusy popularnych kątów. :)
PolubieniePolubienie
Dobra metoda nauki mnożenia x9 i x8. Nie znałem jej. A sinusy? Zawsze to był dla mnie zestaw dziwnych liczb… ;-) Nie znam ułatwiacza bez zaglądania do Google.
PolubieniePolubienie
Dopiero dzisiaj zobaczyłem, że prowadzisz nowy blog z możliwością wpisywania się. Dlaczego o tym nie pochwaliłeś się u mnie?
Tabliczka mnożenia nie była dla mnie trudna do nauczenia się, razy dziewięć zapamiętywałem, że suma musi dawać dziewięć, a mnożna (lub mnożnik) musi być mniejszy o jeden. Jeżeli chodzi o działania matematyczne, to dumny jestem ze skróconych działań, które liczę w pamięci.
PolubieniePolubienie
Zawsze byłem pewien, że Torlin to człowiek renesansu i pretensji.
AVE !
PolubieniePolubienie
Ładny sposób uczczenia i wspomnienia! :)
Wszystkiego najlepszego! :)
PolubieniePolubienie
Ponownym otworzeniem możliwości komentowania pochwaliłem się pod starym adresem. I pod nowym adresem. Cieszę się, że sam mnie odnalazłeś. Twój pomysł na x9 też jest elegancki i skuteczny!
PolubieniePolubienie
Tak jak ja powracam do Torlina, tak i on do mnie. Papużki nierozłączki. Renesansowe i pretensjonalne. :-)
PolubieniePolubienie
Dziękuję bardzo! Grube kreski dzielą, mnożenie łączy. ;-)
PolubieniePolubienie