W 82. odcinku swojego podcastu Michał Szafrański opowiedział o kuchni powstawania książki Finansowy ninja. Postanowiłem porównać przedstawiony przez niego model wydawania własnym sumptem (self-publishing) z wybraną przeze mnie współpracą z dużym, renomowanym wydawnictwem (Helion S.A.).
Od razu uprzedzam, że skupię się na procesie tworzenia książki, a nie na stronie biznesowej przedsięwzięcia. Dlaczego? Z dwóch powodów:
- Samodzielne wydając książkę, zgarniasz cały zysk, ale inwestujesz swoje pieniądze, ponosisz pełne ryzyko i wykonujesz całą pracę. Natomiast współpracując z wydawnictwem, pozbywasz się wielu kłopotów, po podpisaniu umowy dostajesz brzęczącą zaliczkę oraz możesz się chwalić, że fachowcy poznali się na tobie, ale płacisz za te przyjemności znaczną częścią zysku.
- Umowa z wydawnictwem nie pozwala mi ujawniać jej szczegółów. Mogę jedynie stwierdzić, że warunki nie są takie złe, jak to się self-publisherom wydaje. ;-)
A oto elementy procesu tworzenia książki, które w swoim podcaście omówił Michał:
- Edytor tekstu. Michał korzystał ze Scrivenera. Ja ambitnie rozpocząłem od konkurencyjnego Ulyssesa, ale po miesiącu walki i braku możliwości korzystania z automatycznej korekty pisowni w języku polskim z ulgą przesiadłem się na Worda. Microsoft to dla wielu ludzi wróg numer jeden, ale moim zdaniem edytor tekstu wchodzący w skład pakietu Office jest rewelacyjnym narzędziem pisarskim. Zapewnia kontrolę wersji dokumentu i umożliwia wspólną pracę nad tekstem z redaktorami i korektorami.
- Szkoła pisania książek. Michałowi bardziej odpowiadała linearna praca nad książką, natomiast ja najpierw stworzyłem strukturę Teraz! (części, rozdziały i podrozdziały), a następnie ją pracowicie wypełniłem treścią. W procesie tym bardziej kierowałem się chwilowym natchnieniem niż jakimś konkretnym planem pracy.
- Gromadzenie pomysłów. Michał gromadził pomysły promocyjne w arkuszu Excela. Ja do tego celu wykorzystałem program do tworzenia map myśli iThoughtsHD zainstalowany na iPadzie mini.
- Pisanie i autokorekta. Michał pisał książkę rano, natomiast po południu poprawiał tekst, uzupełniał obliczenia oraz tworzył rysunki i wykresy. Moja książka składa się przede wszystkim z tekstu, którego wersję ostateczną przygotowałem w następujący sposób: stworzenie struktury, wypełnienie struktury treścią (codziennie 4 godziny pracy), przeczytanie całości NA GŁOS, korekta Pani TesTeqowej, uwzględnienie uwag Pani TesTeqowej, , przeczytanie całości NA GŁOS, korekta Panny TesTeqówny (polonistki z wykształcenia), uwzględnienie uwag Panny TesTeqówny, przeczytanie całości NA GŁOS, przekazanie tekstu wydawnictwu.
- Korekta. Michał korzystał z usług wyspecjalizowanej firmy. Dla mnie korektę zrobiło wydawnictwo. Za darmo. Uważam, że trafiłem na jedną z najlepszych korektorek Helionu – nie wszystkie książki wydawane przez to wydawnictwo są tak dopieszczone jak moja. Szczęśliwy traf, w tym bowiem względzie autor nie ma żadnego wyboru. Oczywiście wszystkie poprawki były mi przekazywane do akceptacji i albo je zatwierdzałem, albo twórczo dyskutowaliśmy, co, dlaczego i jak warto poprawić.
- Oprawa graficzna. Michał nadał charakter swojej książce, współpracując z grafikiem, który świetnie zrozumiał jego wizję. Ja również postanowiłem nie zdawać się na gust „obcych ludzi”. Rysunki zdobiące okładkę książki oraz strony tytułowe poszczególnych jej części i rozdziałów wykonał na moje zamówienie znakomity rysownik Szczepan Sadurski, natomiast moje zdjęcie to efekt pracy mistrza fotografii Mirka Pietruszyńskiego. Rozmieszczenie tych elementów w książce wymagało kilku iteracji, ponieważ trudno było zawczasu przewidzieć, gdzie pojawią się konflikty pomiędzy gustownym układem poszczególnych stron a jednolitym wyglądem całości.
- Skład. Michał sporo się napracował, przygotowując swoją książkę do druku. Natomiast moja rola ograniczyła się do kilku drobnych uwag i zaakceptowania wystarczająco dobrej roboty wydawnictwa.
- Druk. Michał poświęcił dużo czasu na wybór drukarni, technologii druku i materiałów wykorzystywanych w tym procesie. Za mnie zrobiło to wydawnictwo. Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie i nie wiem jak. ;-) Wiem tylko, że przed dopuszczeniem do druku książka przeszła przez dodatkowe etapy kontroli jakości.
- Sprzedaż i dystrybucja. Michał uruchomił własny sklep internetowy i sam zajmuje się dystrybucją. Moja książka jest dostępna w sklepie internetowym wydawnictwa, a Empiki i Matrasy zostały stosownie „zatowarowane”. Własnymi rękami stworzyłem tylko stronę książki teraz3.pl oraz fanpage. Po co? Żeby dodatkowo zyskiwać na sprzedaży dzięki programowi partnerskiemu Helionu.
- Promocja. Michał robi ją sam. I robi to doskonale. Za mnie robi to wydawnictwo. Po swojemu. Być może znakomicie, być może nie. Problem w tym, że nie mam żadnego dostępu do jakichkolwiek danych, które pozwoliłyby mi wyrobić sobie opinię na ten temat. Co gorsze, nie miałem żadnej „wyprzedzającej” informacji, kiedy zacznie się przedsprzedaż książki, ani kiedy rozpocznie się wysyłka do klientów. Z tego powodu nie udało mi się doprowadzić do uroczystej premiery, którą miałem wstępnie uzgodnioną z jedną z warszawskich uczelni. Szkoda. No i nie nakręciłem filmu promocyjnego, mimo że się do tego przymierzałem. W tym przypadku zabrakło mojej determinacji.
Mam nadzieję, że powyższe porównanie pomoże ci wybrać twoją drogę do sławy. Pamiętaj, że i Michał, i ja przed napisaniem naszych książek dysponowaliśmy już popularnymi platformami blogowymi. Bez tego Michał nie odniósłby takiego sukcesu w przedsprzedaży swojego dzieła, a ja nie wzbudziłbym zainteresowania poważnego wydawnictwa.
Jeśli chcesz pójść naszą drogą, załóż bloga i pisz. Pisz o tym, co cię interesuje, a co może być ciekawe dla innych ludzi. Każdy temat jest dobry. Na przykład pewien sympatyczny kibic-turysta jeździ po stadionach i je opisuje: Zwiedzam stadiony!
A ty? Co ciebie kręci? O czym chciałbyś opowiedzieć ludziom w całej Polsce? Albo na całym świecie?