(photo by: Huge Thing)
Z przyjemnością donoszę, że moja działalność na niwie szerzenia wiedzy na temat bezstresowego, wydajnego działania została dostrzeżona i Arek Hajduk zaprosił mnie do grona mentorów opiekujących się rozwojem młodych ludzi, którzy w ramach akceleratora Huge Thing już niebawem ruszą na podbój świata. To duży zaszczyt i przyjemność znalezienia się w tak zacnym gronie i z tak szlachetną misją do spełnienia.
Moją próżność mile połechtał serwis AntyWeb, pisząc:
Wspomnieliśmy o szkoleniach, ale całość nie miałaby większego sensu, gdyby nie liczna grupa mentorów, która będzie z Huge Thing współpracować (czytaj: prowadzić szkolenia). Znajdą się tam zarówno osoby o ogromnym doświadczeniu biznesowym, które często pozostają jednak za kulisami, jak i twarze medialne, które znacie z pierwszych stron gazet i telewizji. Przykład? Proszę bardzo, listę otwiera sam Tomasz Lis, a dalej wcale nie jest gorzej – Paweł Chudziński, Alex Barrera, Krzysztof Wysocki i wielu innych – także z zagranicy.
Już czuję coraz wyższy poziom sodówki buzującej w okolicach mojej głowy…
A tak serio – z dużym entuzjazmem oczekuję tego eksperymentu. Liczę, że spotkam młodych ludzi przepełnionych energią, determinacją i wiarą we własny sukces. Taka kombinacja jest warunkiem wstępnym myślenia o zbudowaniu firmy, która pozostawi trwały ślad we wszechświecie.
Huge Thing nie obiecuje kokosów. Wręcz przeciwnie, żąda wyrzeczeń i poświęcenia. Dzięki temu do Poznania trafią ludzie, którzy są gotowi powstrzymać się od zjedzenia cukierka dziś po to, żeby za kilka lat mieć nowoczesny koncern produkujący słodycze.
A co ja na tym zyskam?
- Po pierwsze – zrobię coś nowego, czego jeszcze nigdy nie robiłem.
- Po drugie – ogrzeję się nieco w cieple energii promieniującej od młodych entuzjastów przedsiębiorczości i jak wampir odnowię swoje siły witalne w tej dziedzinie.
- Po trzecie – zarażę ideami i uzbroję w umiejętności skutecznego działania kolejne, niczego niespodziewające się osoby.