Jednym z najważniejszych elementów procesu nawiązywania kontaktu z inną osobą jest wzajemna wymiana spojrzeń. Dzięki temu twoje oczy mogą dostrzec nić porozumienia w oczach partnera, a jego oczy z łatwością odkryją dobre intencje w twoich oczach. Jest tylko jeden problem:
Zbyt często już od pierwszej sekundy spotkania unikasz wzroku rozmówcy. Zręcznie omijasz jego twarz, szczegółowo lustrując tło, które widzisz za nim, ściany, krzaki, sufit lub niezwykłą fakturę podłogi.
Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że nie będąc urodzonym „kontaktowcem” (tak jak na przykład Bill Clinton), po prostu nie wytrenowałeś tej umiejętności. Trochę sam się wstydzisz, trochę dołożyli twoi rodzice upominając cię ciągle, żebyś się nie gapił, a teraz ta ułomność znacznie ogranicza twoje możliwości rozwoju osobistego i awansu zawodowego.
Ale jest na to rada!
Tę genialną w swojej prostocie metodę stosował podobno z wielkim powodzeniem Ronald Reagan. Skup się teraz i przeczytaj uważnie następne zdanie, bo zawiera ono klucz do wielu twoich przyszłych sukcesów.
Nawiązując z kimś kontakt (witając się, rozpoczynając rozmowę), zawsze staraj się zobaczyć, jaki kolor mają tęczówki jego oczu.
To wszystko. W ten sposób po pierwsze skupisz się na dość prostym i niewinnym zadaniu, dzięki czemu stłumisz swoje zahamowania dotyczące nawiązywania kontaktu wzrokowego. Przecież nie nawiązujesz żadnego kontaktu, tylko wykonujesz rutynową obserwację naukową będącą elementem twoich badań. A po drugie twoje oczy od pierwszej, najważniejszej chwili będą wyrażały życzliwe zainteresowanie rozmówcą i o to właśnie chodzi! Jest to podstawa wstępnego porozumienia. Nikt nie musi wiedzieć, że w ten stan wprowadziłeś się tajemnym podstępem!
A zatem do dzieła!
Stań się kolekcjonerem oczu!
Gwarantuję ci, że efekty stosowania tej techniki przejdą twoje najśmielsze oczekiwania.