Nie znam się na dopalaczach. Nie jestem chemikiem ani lekarzem, ani konsumentem tych substancji. W całej tej sprawie interesuje mnie jedynie obłuda i nieudolność naszego państwa.
We wpisie tym przyjmuję za dobrą monetę słowa naszego premiera, że dopalacze to zło, które władze będą tępiły z pełną determinacją. Nie wiem, czy są one groźniejsze od alkoholu, papierosów lub muchomorów, ale załóżmy, że tak jest. Niech to będzie nasza hipoteza robocza.
Opinie o szkodliwości dopalaczy znane są od wielu miesięcy, jeśli nie lat. Proceder sprzedaży tych substancji jako „wyrobów kolekcjonerskich” też nie został wymyślony wczoraj. Dlaczego więc nasza policja, prokuratura, sądy, wreszcie rząd tak długo tolerowały tę schizofreniczną patologię? Dlaczego nikt nie zajął się sprawą wtedy, kiedy punktów sprzedaży „wyrobów kolekcjonerskich” było pięć, a nie 1000? Dlaczego brakiem działania organy państwowe w pewnym sensie zachęcały do rozwoju tego biznesu w myśl zasady, że co nie zabronione, jest dozwolone?
Dlaczego urzędnicy pozwalali, żeby instytucje, których są przedstawicielami, były obiektem kpin i żenującej zabawy w słówka. To mi się po prostu nie mieści w głowie!
Przechodziłem niedawno obok pustego lokalu handlowego, na drzwiach którego wisiało ogłoszenie dotyczące możliwości jego wynajęcia. I w ogłoszeniu tym widniało zastrzeżenie, że przyszły najemca nie będzie mógł w tym miejscu handlować wyrobami kolekcjonerskimi i narkotykami. Ludzie! Czy wyście się z końmi na łby pozamieniali?
Dziwię się, że osoby rozpowszechniające pornografię dziecięcą nie zaczęły jeszcze jej udostępniać jako wyrobów kolekcjonerskich…
Uważam, że reguły powinny być jasne. Albo coś jest legalne i można to robić bez uciekania się do lingwistycznych sztuczek, albo nie. A jeśli nie, to każdy wykryty przejaw takiej działalności powinien być tępiony niezależnie od skali. Odkryto to już bardzo dawno temu, nazwano Teorią Wybitego Okna i zastosowano z powodzeniem w Nowym Jorku, a potem w wielu innych miejscach na świecie.
Ale do tego trzeba mieć jaja i być konsekwentnym…
Tymczasem idzie zima. Napraw w swoim domu uszkodzone okna, bo będzie zimno. Całego świata i tak nie zbawisz, ale możesz zrobić coś pożytecznego w zasięgu swojego wzroku. Powodzenia!