Zgodnie z obietnicą w piątek w południe u moich drzwi pojawił się kurier UPS z pokaźną brązową paczką. Oprócz znaku firmowego Amazon paczka była udekorowana taśmą samoprzylepną z napisem „CŁO”. W jej wnętrzu znajdowało się dużo powietrza z Kentucky i dwa niepozorne, kartonowe pudełka w nienaruszonym stanie:
Większe z pudełek zawierało międzynarodową wersję czytnika książek elektronicznych Amazon Kindle 2:
Wraz z czytnikiem otrzymałem kabel USB do połączenia z komputerem i ładowania akumulatora, miniaturowy zasilacz sieciowy w postaci wtyku w standardzie amerykańskim i skróconą instrukcję obsługi:
Gdy z mojego Kindelka odkleiłem folię zabezpieczającą go przed uszkodzeniem, okazało się, że widniejący na ekranie przepis pierwszego uruchomienia nie został nadrukowany na folii, lecz naprawdę „trwa” na ekranie urządzenia. Elektroniczny papier nie potrzebuje zasilania do podtrzymywania swojego stanu, więc to, co wyświetlono w fabryce, pozostaje na ekranie do momentu włączenia czytnika przez nabywcę. W celu porównania wielkości Kindelka z innym gadżetami oraz czytelności ich ekranów, położyłem je obok siebie (od lewej Nokia E71, Amazon Kindle 2 i iPod Touch):
Pierwszą czynnością, jaką należy wykonać jeszcze przed włączeniem czytnika, jest podłączenie go do źródła zasilania w celu naładowania akumulatora. Ponieważ nie miałem pod ręką amerykańsko-polskiego adaptera wtyków, postanowiłem wykorzystać do tego celu zasilacz USB firmy Apple służący do ładowania iPodów (TO BŁĄD – NIE RÓB TEGO):
Po podłączeniu zasilania i przesunięciu włącznika Kindelek wyczyścił ekran i wczytał system operacyjny. Trwało to ponad minutę, ale podczas normalnej eksploatacji urządzenie startuje błyskawicznie, ponieważ jest tylko usypiane. Dioda świecąca i ikona na ekranie wskazywały, że proces ładowania akumulatora przebiega pomyślnie (ale powtarzam: użycie zasilacza USB firmy Apple TO BŁĄD – NIE RÓB TEGO):
Pierwszą funkcją Kindelka, którą przetestowałem był wbudowany słownik angielski „The New Oxford American Dictionary, Second Edition”. Dostęp do poszczególnych haseł następuje poprzez tekstowe pole wyszukiwania i jest wystarczająco szybki. Mechanizm indeksowania książek elektronicznych sprawia, że przy pracy z każdym tekstem możliwy jest podgląd znaczenia poszczególnych słów (ale o tym później):
Klawiatura czytnika składa się z małych „guzików”, nie ma więc mowy o komfortowym pisaniu, jednak nie jest gorzej niż w przypadku Nokii E71 czy iPoda Touch. Niestety zauważyłem, że mój Kindelek czasami nie zwracał uwagi na wciskane klawisze, trzeba je było długo przytrzymywać, a funkcja czytania tekstów się zacinała. Jak się później okazało te denerwujące objawy były tylko i wyłącznie wynikiem mojego błędu pierworodnego (pamiętaj: użycie zasilacza USB firmy Apple TO BŁĄD – NIE RÓB TEGO).
Tymczasem obok na swoją kolej czekało mniejsze opakowanie. Znajdowała się w nim elegancka, skórzana okładka na urządzenie wraz ze stosowną instrukcją obsługi.
Wpinanie czytnika w grzbiet okładki jest łatwe i niezawodne. Wykorzystywane są dwa specjalne otwory w jego obudowie:
Po zamknięciu całość prezentuje się doskonale i wygląda jak ekskluzywny kalendarz Prezesa, Premiera lub nawet Prezydenta:
Mój Kindelek bez oporów połączył się za pomocą amazonowej szepto-sieci (whispernetu) z moim kontem w księgarni i odebrał przeznaczony dla mnie list powitalny:
W tym momencie mogłem już przystąpić do zakupów. Jest to szalenie niebezpieczna funkcja urządzenia, będąca podstawą modelu biznesowego Amazon. Żeby wydać pieniądze wystarczy jedno kliknięcie. Wszystkie przeszkody w postaci wyboru metody i kosztu wysyłki, pakowania czy grupowania przesyłek znikają. Naciskasz i po minucie masz. Aby sprawdzić ten mechanizm, postanowiłem na próbę nabyć jedną książkę. Co TesTeq mógłby kupić? Moi stali Czytelnicy z pewnością nie mają żadnych wątpliwości:
W przypadku sprzedaży poza granice USA do ceny książki doliczany jest VAT i koszty międzynarodowego roamingu komórkowego. Wystarczy jeden klik i bity płyną szybkim strumieniem z serwerów Amazon do czytnika:
Minutka i gotowe – można czytać. Spis rozdziałów zawiera łącza do odpowiednich miejsc w książce. Jednocześnie, u dołu ekranu pojawiają się słownikowe definicje wskazywanych za pomocą kursora wyrazów (bardzo podoba mi się ta funkcja):
W przeciwieństwie do książek papierowych czytnik elektroniczny umożliwia dostosowanie wielkości czcionki i układu tekstu do potrzeb użytkownika. W każdym momencie można ustawić małą czcionkę:
…standardową czcionkę:
…dużą czcionkę:
…szeroką (standardową) kolumnę:
…średnią kolumnę:
…i wąską kolumnę:
W każdej chwili dostępne jest też menu, za pomocą którego można wygodnie przenieść się w inne miejsce lektury, dodać zakładkę, oznaczyć fragment tekstu lub dołączyć własną notatkę:
W celach badawczych porównałem czytelność tekstu książki „Getting Things Done” Davida Allena w wydaniu papierowym w miękkiej okładce z ekranem Kindelka i moje niemłode już i zdrowo oczytane oczy zdecydowanie wybrały wyraźny druk elektroniczny:
Oferta elektronicznej księgarni Amazon obejmuje blisko 300 tysięcy książek, kilkadziesiąt dzienników i magazynów oraz ZERO blogów. Kontrowersyjne to bogactwo, szukając bowiem Harry’ego Pottera, znalazłem szereg amerykańskich omówień, jednak samej serii autorstwa J.K.Rowling brak:
Na szczęście istnieje metoda ograniczenia swoich apetytów zakupowych: zamiast wciskać przycisk „BUY” można pobrać próbkę tekstu książki wybierając łącze „Try a Sample”. Zrobiłem tak w celach testowych w przypadku doskonałej książki „Ignore Everybody: and 39 Other Keys to Creativity” Hugh MacLeoda (mam ją w postaci papierowej):
Już po chwili fragment wybranej książki znalazł się w pamięci mojego Kindelka:
…na liście książek do przeczytania:
Oprócz wbudowanego słownika Amazon Kindle zapewnia dostęp do zasobów Wikipedii. Wystarczy wpisać zapytanie w polu wyszukiwania i poprosić o dane z tej skarbnicy wiedzy. Tak też uczyniłem:
Zapytanie zostało przekierowane przez szepto-sieć do Internetu:
…i już po chwili na ekranie pojawiła się Wisława Szymborska we własnej postaci:
Na tym skończyłem swoje piątkowe eksperymenty. Ponieważ dioda świecąca wskazująca stan procesu ładowania akumulatora wciąż nie zmieniła koloru z pomarańczowego na zielony, zostawiłem mojego Kindelka na noc, podłączonego do zasilacza USB firmy Apple. O tym, że TO BŁĄD – NIE RÓB TEGO, przekonałem się następnego ranka:
Niezwłocznie podłączyłem czytnik do komputera stacjonarnego z porządnym złączem USB i po kilku godzinach dioda sygnalizacyjna zaświeciła w kolorze nadziei. Na wszelki wypadek wystartowałem system operacyjny urządzenia od nowa i wszelkie niepokojące objawy minęły. Okazało się, że leniwa reakcja na klawisze i pewne kłopoty z transmisją plików przez szepto-sieć były tylko i wyłącznie wynikiem zbyt niskiego napięcia zasilającego dostarczanego przez rozładowany akumulator.
Podsumowując pierwsze wrażenia, muszę stwierdzić, że:
- Amazon Kindle 2 to dojrzały, elegancki produkt;
- Amazon Kindle 2 w pełni zdaje egzamin jako urządzenie, za pomocą którego można wygodnie konsumować książki dostępne w księgarni Amazon;
- czytelność ekranu jest rewelacyjna;
- klawiatura jest, jaka jest – do pisania wypracowań się nie nadaje, ale do wyszukiwania fraz i sporządzania króciutkich notatek ujdzie w tłoku;
- interfejs użytkownika jest prawie intuicyjny (prawie ponieważ czasem, żeby coś wybrać lub uruchomić, trzeba nacisnąć klawisz Enter, czasami klawisz sterowania kursorem, a czasami działają oba);
- łączność za pomocą sieci komórkowych nie stwarza żadnych problemów;
- urządzenie jest widziane przez komputer jako dysk USB.
To tyle na dziś, ponieważ kolejne eksperymenty, szczególnie w zakresie umieszczania w Kindelku własnych PDF-ów, czekają niecierpliwie na swoją kolej.
Jedna myśl w temacie “Mój Kindelek”