Uczestniczyłem wczoraj w biegu Biegnij Warszawo. 10 kilometrów głównymi ulicami stolicy w sprzyjających, choć nieco wietrznych warunkach atmosferycznych. Wynikiem 54’55” pobiłem swój ubiegłoroczny rezultat z Nike Human Race. Po przeanalizowaniu zapisów z GPS-a Garmin Forerunner 205, który wiernie towarzyszył mi w zmaganiach z dystansem, zauważyłem, że tempo mojego biegu było nierówne. Raz przyspieszałem, raz zwalniałem. Konfrontacja międzyczasów z profilem trasy nie dała mi jednoznacznej odpowiedzi, skąd brały się te wzloty i upadki. I wtedy wróciły wspomnienia…
Biegnąc, co chwila mijałem lub byłem wyprzedzany przez zgrabne, poruszające się jak łanie, biegaczki. Nie będę ukrywał, widok wysportowanych damskich pośladków działa na mnie mobilizująco. I niekoniecznie chodzi tu tylko o zwierzęcą chuć. :-) Damskie pośladki są po prostu dziełami sztuki, których nie chciałoby się tracić z oczu!
Tak więc, drogie uczestniczki biegu, stałyście się mimowolnymi współtwórczyniami mojego sportowego sukcesu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie was jeszcze więcej. W tej dziedzinie nie ma dyskryminacji, nie ma parytetów – każdy może wstać sprzed telewizora, wyjść na świeże powietrze i pobiegać. Serdecznie was do tego zachęcam!
PS. Ponieważ zdarzają się czytelniczki mojego bloga, które nie znają mnie tak dobrze, jak inni, proszę nie zakładajcie, że sprowadzam kobiety do ich pośladków jeno. Jesteście w całości i w każdej części wspaniałe, ale same chyba rozumiecie, że w biegu masowym nie ma zbyt dużo miejsca i czasu na docenianie całokształtu.
Jedna myśl w temacie “Śladami damskich pośladków”