Człowiek staje się nieszczęśliwy, kiedy nie czuje, że ma dostateczną kontrolę nad swoim życiem i nad otaczającym go światem, kiedy większość spraw kryje się w cieniu nierozpoznania, a każdy następny dzień jest jak narożnik w przepełnionej występkiem dzielnicy wielkiego miasta – narożnik, za którym z pewnością czai się przerażające niebezpieczeństwo.
Psychologia stara się pomóc takim ludziom, lecz celem tej pomocy nie jest uczynienie pacjenta szczęśliwym, ale zmniejszenie jego poczucia nieszczęśliwości. Lekarz wyposaża go w hełm i zbroję, dzięki którym strach przed złowrogością otaczającego świata staje się znośniejszy.
Szczęście, to zupełnie inna para kaloszy, to siła, która promieniuje ze splotu słonecznego, to ogień czerpiący energię ze szczerego i zbudowanego na poprzednich dokonaniach poczucia własnej wartości. Człowiek szczęśliwy nie potrzebuje zbroi. Wie, że wystarczą mu gołe dłonie, żeby poradzić sobie z czyhającymi na niego przeciwnościami. A do usunięcia niektórych z nich wystarczy mu po prostu pogodny, nieznoszący sprzeciwu uśmiech.
Zacznij od spraw małych, od doceniania swoich sukcesów nawet w pozornie niewiele znaczących działaniach. Nie mów: „to nic wielkiego”. To jest coś wielkiego. To kolejny kamyczek, który staje się podwaliną twojego WWW – Wzgórza Własnej Wartości. Im więcej takich kamyczków, tym większe będzie twoje wzgórze.