Tydzień temu pisałem (Ile to może trwać?), że podczas warszawskiego seminarium David Allen stwierdził, iż Najbliższe Działanie nie musi trwać krótko. Na przykład może to być napisanie pierwszego szkicu książki i trwać aż 6 miesięcy.
Myślę, że w tym przypadku autor metody Getting Things Done nieco się zagalopował. Przecież zawarta w jego książce definicja Najbliższego Działania brzmi następująco:
„Najbliższe Działanie to widzialna, fizyczna czynność, którą należy wykonać, aby rozpocząć proces zmian stanu aktualnego w stan pożądany.”
Kilkumiesięczna, widzialna, fizyczna czynność? Chyba nie za bardzo.
Moje wątpliwości potwierdza najnowsza wykładnia na ten temat, którą David Allen wygłosił podczas ostatniego teleseminarium dla członków GTD Connect. Stwierdził tam, że Najbliższe Działanie to fizyczna czynność, którą można wykonać za jednym posiedzeniem (lub inaczej za jednym „zabraniem się do roboty”). I ta interpretacja znacznie lepiej odpowiada mojemu rozumieniu GTD.