Na siódmego stycznia dwa tysiące siódmego roku mam dla was Zasadę Siedmiu Rzeczy. Przypomina ona nieco Zasadę Dwóch Minut, ale atakuje problem skłonienia człowieka do działania od nieco innej strony.
Często zdarza się, że stajesz przed zadaniem, które przeraża cię swym ogromem tak, iż w żaden sposób nie możesz się do niego zabrać, bo wiesz, że nie skończysz go za jednym podejściem (typowym przykładem takiego przedsięwzięcia może być uprzątnięcie garażu albo innej graciarni). Podręczniki nakazują rozbijanie każdego dużego zadania na mniejsze, dające się ogarnąć kroki, sporządzanie planu działania i jego konsekwentną realizację. No tak, ale ciebie przecież przeraża nawet przelotna myśl o sprzątaniu, więc z pewnością i fazę planowania będziesz odwlekał w nieskończoność.
W takich sytuacjach w sukurs przychodzi Zasada Siedmiu Rzeczy. Nic nie planuj, tylko zrób siedem czynności, które zbliżają cię do celu. W przypadku uprzątania garażu – pójdź tam i zdecyduj, co zrobisz z pierwszymi siedmioma rzeczami, które wpadną ci w ręce. Za każdym razem od razu realizuj swoje decyzje (wyrzuć dany przedmiot, przygotuj do wywiezienia, oczyść i postaw w salonie itp.). Gdy już uporasz się z tymi siedmioma rzeczami, nie zmuszaj się do dalszej pracy. Odpocznij. Zasłużyłeś na to. Skutecznie zastosowałeś Zasadę Siedmiu Rzeczy i zbliżyłeś się do celu twoich działań. I o to chodziło!