W kultowej książce „The Creative Habit” Twyla Tharp przytacza anegdotę, która bardzo dobrze oddaje jeden z elementów mojej filozofii życiowej. Uważam, że pomyślny rozwój wydarzeń, a w konsekwencji i szczęście, którego doświadczamy, przydarza się tylko wtedy, gdy jesteśmy przygotowani do działania. W przeciwnym przypadku nadarzające się okazje przeciekają nam przez palce, pozostawiając jedynie żal, zazdrość i zawiść. Oto ta anegdota, którą Twyla Tharp zaczerpnęła z eseju „Why Write?” Paula Austera:
Paul Auster dorastał w Nowym Jorku. W wieku 8 lat pasjonował się baseballem i był wiernym kibicem drużyny New York Giants. Pewnego razu rodzice zabrali go na mecz, a kiedy wspólnie opuszczali już stadion, stała się rzecz niesamowita: niemal zderzyli się z wychodzącym z szatni dla zawodników Williem Maysem, czołowym graczem Gigantów.
Paul zebrał się na odwagę, podszedł do swojego idola i spytał:
– Panie Mays, czy mógłbym prosić o autograf?
– Nie ma sprawy, kolego – odpowiedział Mays. – Masz ołówek?
Niestety ani Auster, ani jego rodzice, ani nikt w pobliżu nie miał przy sobie nic do pisania. Gracz chwilę cierpliwie poczekał na wynik tych poszukiwań, ale kiedy stało się jasne, że nie może spełnić prośby chłopca, wzruszył ramionami i powiedział:
– Przykro mi, kolego. Ja też nie mam ołówka, więc nie mogę ci dać autografu.
To zdarzenie tak wstrząsnęło chłopakiem, że już nigdy więcej nie wyszedł z domu bez ołówka w kieszeni. I nie chodziło o to, że miał jakieś szczególne plany związane z tym przedmiotem. Nie był to też jego talizman. Po prostu chciał być zawsze przygotowany. Nie zamierzał pozwolić, żeby los znów go przyłapał z pustymi rękami. Później wielokrotnie powtarzał, że „jeśli masz w kieszeni ołówek, istnieje duża szansa, że pewnego dnia ci się przyda”.
Dla mnie ołówek Paula Austera to symbol gotowości do skorzystania z okazji. Gotowości, żeby podołać nagłemu wyzwaniu – zarówno w celu zyskania czegoś, jak i uchronienia się przed stratą. Bo okazje trzeba łapać jak szkwały podczas regat, jeśli wiesz, o czym mówię.
Pomyślnych wiatrów z… ołówkiem w kieszeni!
* * *
Jeśli podał ci się ten artykuł
albo
Przez długie lata rewolwer był najlepszym narzędziem rozwiązywania sporów i problemów. Ostatnio dyktafon.
Ołówek? Chyba tylko w anegdocie…
PolubieniePolubienie
@O_R: Tak, jestem staromodnym marzycielem…
PolubieniePolubienie