Miesiąc: Styczeń 2016

Marzenie pracownika

Ten wpis powstał pod wpływem lektury książki Stana Slapa „Bury My Heart at Conference Room B. The Unbeatable Impact of Truly Commited Managers”.

Marzenie pracownika

  • Chciałbym, żeby moja praca była zgodna z wyznawanymi przeze mnie zasadami i przekonaniami.
  • Chciałbym być szanowany.
  • Chciałbym móc samodzielnie odpowiadać za powierzone mi obowiązki.
  • Chciałbym, żeby moja praca była potrzebna, miała sens i sprawiała, że świat staje się lepszy, a nie gorszy.
  • Chciałbym mieć powód, żeby wierzyć w to, co robię.

Czy ty też masz takie marzenia?

Myślę, że dotyczą one nie tylko pracowników, ale również kierowników, dyrektorów, prezesów i właścicieli firm.

Pomyśl, jakie Najbliższe Działanie powinieneś podjąć, żeby twoje marzenia miały szansę stać się rzeczywistością.

Katalog wymówek

Zastanów się, czy korzystasz z którejś z niżej wymienionych wymówek, żeby usprawiedliwiać swój brak działania i sukcesów.

  • Myślę, że byłbym szczęśliwszy i odniósłbym większe sukcesy w życiu, gdyby moi rodzice dali mi lepsze wskazówki (albo wsparcie finansowe, albo emocjonalne, albo więcej czułości, albo własny pokój, albo samochód na szesnaste urodziny).
  • Nie mogę być kimś innym, niż jestem, ponieważ tak zostałem wychowany.
  • Mój brak wykształcenia (albo marni nauczyciele, którzy mnie uczyli, albo szkoła do której uczęszczałem) stanowił główny hamulec mojej kariery.
  • Za brak postępów w moim życiu i/lub karierze winę ponosi wyłącznie mój tata (albo mama, albo obydwoje, albo żona/mąż, albo dziewczyna/chłopak, albo dzieci, albo rodzeństwo).
  • Mój szef (albo nauczyciele, albo współpracownicy) nie dostrzega mojego olbrzymiego potencjału.
  • Mój szef dostał swoje stanowisko, podlizując się prezesowi, a nie dlatego, że jest szczególnie utalentowany.
  • Ciągle mnie dyskryminują, ponieważ jestem [wybierz jedną z możliwości: czarny, biała, blondynką, nie blondynem, Latynosem, Arabem, Indianką, Azjatką, kobietą, mężczyzną, gejem, nie gejem, Żydem, nie Żydem, nieatrakcyjna, zbyt atrakcyjny, za młoda, za poważny, za stara, za gruby, za chuda, za mały, za wysoka, niekumaty, obdarzona zbyt dużym lub zbyt małym biustem, po nieodpowiedniej szkole, bez MBA, po MBA, zbyt seksowna, nie dość seksowny, inteligentniejsza od nich i mi zazdroszczą, posiadaczem fantastycznej bryczki, z ubogiej dzielnicy, nierozumiany, zbyt bezpośrednia, niewystarczająco bezpośredni].
  • Zdaję sobie sprawę, że gdyby prawda wyszła na jaw, ludzie by się mnie bali, i dlatego nie osiągnąłem tego wszystkiego, czego pragnę.
  • Chociaż nie lubię tego, co robię, jestem zbyt stary, żeby spróbować czegoś innego. To byłoby zbyt niebezpieczne.
  • Mojemu [wybierz jedną z możliwości: bratu, siostrze, przyjacielowi, współpracownikowi, koledze z pokoju w akademiku, najlepszemu przyjacielowi] udało się, ponieważ był [bogatszy, przystojniejszy, dzieckiem bogatszych rodziców, w bliższych stosunkach z szefem, bardziej bezpruderyjny, agresywniejszy, większym szczęściarzem] niż ja.
  • Większość ludzi, z którymi pracuję, to idioci. Jestem tu najinteligentniejszy i gdybym to ja prowadził tę firmę, wszystko byłoby zapięte na ostatni guzik.
  • Gdyby ludzie mnie lepiej rozumieli, zdaliby sobie sprawę, do czego jestem zdolny.
  • Ludzie sukcesu doszli do czegoś, ponieważ mieli bogatych rodziców [krewnych, przyjaciół], którzy im pomogli.
  • Życie jest jak loteria – niektórzy są po prostu szczęściarzami i wygrywają.
  • Na razie tylko „wytapiam czas” w pracy, dopóki nie wezmę się kiedyś za to, co naprawdę lubię i w czym jestem dobry. (Ta wymówka jest szczególnie kiepska, jeśli jesteś już po czterdziestce.)
  • Kiedy opowiadam ludziom historię mojej pracy zawodowej, muszę im też wyjaśniać, jakie czynniki uniemożliwiały mi odniesienie większego sukcesu (na przykład: mój ostatni szef mnie nie lubił, moi współpracownicy czuli się przeze mnie zagrożeni, firma była porąbana, dali mi niewłaściwe stanowisko, byli na skraju bankructwa, a ja pojawiłem się za późno, żeby ich uratować itp.).
  • [Wybierz jedną z możliwości: palę, uprawiam hazard, zbyt dużo piję, biorę narkotyki, wiążę się z niewłaściwymi ludźmi, jem za dużo i tyję, zdradzam partnera], ponieważ lubię tak żyć i nikomu nic do tego.
  • Kiedyś ktoś zrozumie, jaki jestem utalentowany, i moje życie się odmieni.
  • Nic się już nie zmieni, ponieważ życie jest niesprawiedliwe i tylko wybrani dostają swój kawałek tortu. Ja po prostu nie jestem jednym z nich.
  • Nic ode mnie nie zależy.

[Tim O’Leary, „Warriors, Workers, Whiners & Weasels”, s. 162-164]

Ochrona prywatności

Nie mam nic do ukrycia.

Przynajmniej nic o tym nie wiem.

Dlatego zawsze bliskie mi było kontrowersyjne stanowisko Erica Schmidta, członka zarządu firmy Google, który powiedział:

Jeśli masz coś, o czym nie chciałbyś, żeby ktokolwiek się dowiedział, może w pierwszym rzędzie nie powinieneś tego robić…

Jednak ostatnio zmieniłem zdanie. Zrobiłem to pod wpływem celnej argumentacji Edwarda Snowdena opublikowanej w ubiegłym roku w serwisie reddit:

Istotą problemu jest wskazanie, że – niezależnie od efektu – cel (zapobieganie przestępstwom) nie uświęca środków (gwałcenie praw milionów ludzi, których prywatne dane są wbrew konstytucji przechwytywane i analizowane).

Niektórzy mogą powiedzieć: „Nie obchodzi mnie, czy ktoś narusza moją prywatność; nie mam nic do ukrycia”. Pomóżmy im zrozumieć, że mylą się w kwestii istoty praw człowieka. Nikt nie musi uzasadniać, dlaczego „potrzebuje” prawa; obowiązek uzasadnienia spada na tych, którzy starają się to prawo złamać. Ale nawet jeśli by uzasadnili, nie możesz rozporządzać prawami innych tylko dlatego, że tobie są one niepotrzebne. Mówiąc prościej, większość nie może przegłosować anulowania naturalnych praw mniejszości.

Ale nawet gdyby mogli, pomóż im zastanowić się przez chwilę nad tym, co sami mówią. Argumentacja, że nie obchodzi cię prywatność, ponieważ nie masz nic do ukrycia, nie różni się od argumentacji, że nie obchodzi cię wolność słowa, ponieważ nie masz nic do powiedzenia.

Wolna prasa przynosi korzyści nie tylko tym, którzy ją czytają.

Przekonuje cię takie postawienie sprawy?

List motywujący

Tak, to nie przejęzyczenie. Ten wpis mówi o liście motywującym, a nie motywacyjnym. O liście wzbudzającym w członkach zespołu pragnienie podjęcia wysiłku adekwatnego do ich prawdziwych możliwości.

Oto cytat z książki „Sztuka innowacji” Toma Kelleya i Jonathana Littmana:

Najlepsze zespoły są jak śnieżna kula staczająca się po zboczu, która zwiększa swój ciężar i nabiera impetu. Kilka śniegowych płatków bardzo szybko zmienia się w prawdziwą lawinę energii i entuzjazmu.

W jaki sposób mamy zabrać się za budowę takiego zespołu? Przede wszystkim zapomnijmy, czego uczyliśmy się w szkole. Musimy uwierzyć, że nasz zespół okaże się niesamowitym sukcesem jeszcze zanim rozpocznie pracę. W ten właśnie sposób postępuje Benjamin Zander, dyrygent zespołu Boston Philharmonic. Ten podziwiany nauczyciel muzyki kieruje się niezwykłą strategią wydobywania ze swych studentów wszystkiego, co w nich najlepsze. Pierwszego dnia zajęć mówi wszystkim swym studentom pierwszego roku, że dostają ocenę bardzo dobrą. Jest jednak warunek. Ich pierwszym zadaniem jest napisanie do niego listu – datowanego na ostatni dzień zajęć – wyjaśniającego, dlaczego zasługują na tę ocenę.

[Tom Kelley i Jonathan Littman, ” Sztuka innowacji”, s. 108-109]