Justyna Kowalczyk została publicystką. W Gazecie Wyborczej prezentuje swoje przemyślenia na różne tematy.
I bardzo dobrze!
Ostatnio zaapelowała publicznie do Prezesa Zarządu Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusza Tajnera, żeby zaraził się miłością do nart i stworzył w Polsce godne warunki do uprawiania zimowych dyscyplin biegowych.
I bardzo źle.
Bo tak się nie załatwia spraw. Tak się marudzi, żeby zwrócić na siebie uwagę.
W każdej sytuacji, jeśli chcesz być skuteczny, a nie marudny, stosuj się do następujących rad:
- Po pierwsze: nie zaczynaj rozmowy od sugerowania złej woli lub nierozumności decydenta, od którego zależy to, co chciałbyś załatwić. To nie ma sensu! Tylko pogarszasz sprawę.
- Po drugie: nie prowadź takich rozmów publicznie, a tym bardziej nie za pomocą ogólnopolskich mediów lub maili skierowanych do „wszystkich”. Wywlekanie niedoskonałości źle świadczy o twoich intencjach, skłania bowiem do podejrzeń, że nie o sprawę ci chodzi, ale o siebie! Że chcesz pokazać, o ile jesteś mądrzejszy od tego niemrawego faceta nad tobą.
- Po trzecie: wymyśl sposób, jak załatwienie twojej sprawy może stać się sukcesem decydenta. Decydenta i twoim. Tak, w takiej kolejności. Bo przecież, gdy załatwicie sprawę, to sukces będzie wspólny – decydenta i twój. Tak, w takiej kolejności. I nie jest to żadna manipulacja, tylko mechanizm, który sprawdza się od czasu, kiedy człowiek zrozumiał siłę zespołowego działania! Oczywiście nie zrobisz tak, jeśli w rzeczywistości nie chodzi ci o rozwiązanie problemu, a jedynie o błyśnięcie marudzeniem w słusznej sprawie…
I to właśnie chciałem ci przekazać.
Zanim zaczniesz marudzić, zastanów się, czy naprawdę chcesz załatwić daną sprawę. Jeśli tak, idź do szefa i zaproponuj mu wspólne zainicjowanie przedsięwzięcia, które zmieni otaczający was świat na lepsze, a ludzi uczyni szczęśliwszymi!
Świat nagradza ludzi czynu, a nie marudy!
Jedna myśl w temacie “Załatwiasz sprawę czy marudzisz?”