Zachwyciła mnie, zamieszczona kilka dni temu w New Yorkerze, satyra na cynicznych polityków. Oto jej fragment:
WASZYNGTON: We wtorek były Wiceprezydent USA Dick Chenney wezwał narody świata do „zakazania raz na zawsze podłej i haniebnej praktyki publikowania raportów na temat tortur.”
– „Tak jak wielu Amerykanów, byłem wstrząśnięty i oburzony dzisiejszym opublikowaniem przez Senacką Komisję ds. Wywiadu raportu na temat tortur” – powiedział Cheney w przygotowanym oświadczeniu. – „Przejrzystość i uczciwość charakteryzujące ten raport stanowią rażące naruszenie wartości wyznawanych przez nasz naród.”
– „Publikacja raportów na temat tortur jest zbrodnią przeciwko nam wszystkim” – dodał. – „Nie tylko tym z nas, którzy torturowali w przeszłości, ale i każdemu, kto może chcieć torturować w przyszłości.”
Niezłe, co? W Polsce na autora takiego tekstu posypałyby się gromy…
Ale nie o tym chciałem pisać.
Otóż niedawno, z tej samej okazji w polskiej telewizji wypowiadał się Tomasz Aleksandrowicz – ekspert zarządzania informacją z Centrum Badań nad Terroryzmem. Zapytał on retorycznie:
„Czy liberalna demokracja poradzi sobie z mordercami, nie zniżając się do ich metod?”
Niezależnie od przyczyn, dla których ci „mordercy” obrali sobie za cel właśnie „liberalną demokrację” (to temat na odrębną dyskusję), moje zdanie jest następujące:
Demokracja, jako z definicji działanie kolegialne, oparte na mozolnym wypracowywaniu zadowalającego większość kompromisu, nie ma szans w starciu ze zdeterminowanymi jednostkami, których nie krępują wątpliwości, skrupuły i przyzwoitość, a wszelki sprzeciw likwidują jednym celnym ciosem w pysk.
Kiedyś pewien znajomy pułkownik, zajmujący się wdrażaniem systemów dowodzenia i łączności w naszej armii, powiedział w mojej obecności:
„Nie lubię komentarzy. Mogę najwyżej opieprzyć, jak ktoś źle komentuje.”
I tak działają wielcy przywódcy, przedsiębiorcy i artyści. Po prostu robią swoje, nie zważając na komitety, ekspertyzy, głosowania i procedury, których jedynym celem jest ochrona tyłka każdego z uczestników procesu.
Pod względem skuteczności nie ma lepszego systemu niż dyktatura. Problem w tym, jak sprawić, żeby dyktator nie był szaleńcem lub idiotą. I tu pojawia się sprzeczność, ponieważ to w inteligencji i grzeczności mają swe źródło: empatia, umiejętność patrzenia na sprawy z różnych punktów widzenia, świadomość złożoności świata i wszystkie inne intelektualne rozterki…
A wracając do tematu, na koniec muszę zacytować, przywołaną w tytule wpisu, puentę klasycznego skeczu kabaretu Dudek:
„Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom.”
Bo cham nie zrozumie finezyjnych aluzji, a jeśli zrozumie, to jedynym efektem będzie podniesienie jego chamstwa do kolejnej potęgi.
Wpis ten dedykuję blogerowi Torlinowi, którego daremna walka z pewnym trollem (za pomocą godności osobistej oraz rzucanych na lewo i prawo insynuacji) jest żywym przykładem słuszności mojej tezy.
Jedna myśl w temacie “Siłom i godnościom osobistom!”