Przechadzając się po warszawskim Placu Zbawiciela, dostrzegłem trudną walkę, jaką toczy sama ze sobą stolica naszego kraju. Walkę o własny wizerunek i tożsamość.
Ustawiona tam tęczowa instalacja artystyczna ciągnie miasto w kierunku roześmianej, cieszącej się życiem „tu i teraz” Europy. Powiedzmy sobie szczerze: jest wytatuowanym na ciele miasta symbolem zadowolonych z siebie lemingów.
Widać jednak, że zmagania wciąż trwają – tęcza zaczyna się kolorowo, ale kończy szarym, spopielonym kwieciem.
A w tle… W tle stoi kamienica z wyjściami na balkony zabitymi deskami. Balkony zostały usunięte, ponieważ odłamki cegieł spadały przechodniom na głowy.
Dokąd idziesz Warszawo?
Chcesz być jedną z kolorowych stolic Europy czy dziurą zabitą dechami?
Ale… Czy to na pewno jest pytanie do Warszawy?
Może jednak dotyczy ono każdego z nas?
Wszak o charakterze miasta, miejscowości, osiedla i wsi nie decydują ulice i domy. To mieszkańcy – uśmiechnięci albo ponurzy, otwarci albo zamknięci, życzliwi albo złośliwi – stanowią duszę miejsca zdolną przekształcać nawet najohydniejsze zaułki w tętniące życiem oazy. I na odwrót…