Odpowiedź na tytułowe pytanie wydaje się być stosunkowo prosta. Jeśli z lepszym lub gorszym przybliżeniem przyjmiesz, że obecnie w Polsce średnia długość życia wynosi 3/4 wieku, to z łatwością wyliczysz, że od chwili narodzin do śmierci przeżyjesz:
75 * 365 = 27 375 dni (z przestępnym haczykiem)
Jeśli w życiu chodziłoby tylko o czystą buchalterię, to nie byłoby sprawy…
Ale zastanów się: czy dzień będący dokładną kalką dnia poprzedniego jest naprawdę kolejnym dniem? Czy tylko przewidywalną kopią składającą się z dobrze znanych, lubianych, znienawidzonych lub ignorowanych elementów? Takich jak odgłos budzika, poranna toaleta, droga do pracy, użeranie się z szefem i klientami, bezmyślna pogawędka z koleżanką, droga do domu czy przeleżenie reszty dnia na kanapie przed telewizorem.
Nie, nie namawiam cię do rewolucji, porzucania swojego dotychczasowego życia i wyjazdu do Tybetu. Tam też można przeżyć całe życie jednym dniem.
Proponuję ci podjęcie następującego zobowiązania:
Codziennie zrobię coś, co uczyni ten dzień innym od wszystkich poprzednich.
Pamiętasz czasy, kiedy byłeś dzieckiem? Wtedy każdy dzień był obietnicą czegoś nowego, jakiejś niespodzianki. Oczywiście im jesteś starszy, tym trudniej jest cię czymś zaskoczyć lub zadziwić, ale większa wiedza o świecie może w równej mierze być pożywką dla wirusa znudzenia, jak i rozbudzać motywującą do działania ciekawość.
Nie sil się na przesadną oryginalność i doskonałość w wymyślaniu codziennych odmienności. Wystarczy, że umyjesz zęby trzymając szczoteczkę w drugiej ręce albo pojedziesz do pracy inną drogą, albo uśmiechniesz się do klienta, zamiast na niego nakrzyczeć, albo przeczytasz wieczorem ciekawą książkę, albo spędzisz czas na medytacji.
Pamiętaj, że w ostatecznym rozrachunku, niezależnie od tego, ile dni przeżyjesz, to od ciebie zależy, ile z nich będzie wartych zapamiętania.