Coś jest na rzeczy.
Gazetę Wyborczą zaczęły wypełniać artykuły dotyczące przyszłości książek elektronicznych, a w szczególności ich szans rynkowych w Polsce. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze. Gazeta Wyborcza stała się właśnie dostępna w sklepie Amazon, którego wejście do naszego kraju zapowiadają coraz częstsze plotki, spekulacje i przecieki. I bardzo dobrze! Amazon wie, jak to się robi.
W piątek (2012-03-09) opublikowany został wywiad z Panem Profesorem Zygmuntem Baumanem, jednym z socjologiczno-filozoficznych autorytetów Gazety Wyborczej. Oto fragment tej rozmowy:
Zygmunt Bauman: Książka papierowa to jest jednak szczególna przyjemność dla wielu ludzi. Ja na przykład lubię papierowe książki m.in. dlatego, że jak czytam, to podkreślam w nich to, co zwróciło moją uwagę. Lubię też zaginać rogi, żeby wiedzieć, jak do tego trafić.
Tomasz Kwaśniewski: Pan niszczy książki!?!
Zygmunt Bauman: Przeciwnie, ja je personalizuję.
Tomasz Kwaśniewski: A dlaczego zrezygnował pan z Kindle’a?
Zygmunt Bauman: Bo próbowałem zaginać ekran, ale się nie dało.
Panie Profesorze! Panie Profesorze!
Czy to premedytacja, czy tylko ignorancja?
Trzeba było zajrzeć do menu urządzenia, a jeśli nic Pan tam nie znalazł, to przeczytać instrukcję obsługi, a jeśli i ona okazałaby się niejasna, to po prostu zapytać. Na przykład mnie. Albo autora blogu „Świat Czytników”. Z przyjemnością byśmy pomogli!
Amazon Kindle dysponuje wygodną funkcją podkreślania interesujących fragmentów lektury. I nie trzeba ich potem wcale szukać! Urządzenie tworzy indeks, za pomocą którego bardzo łatwo znaleźć właściwy cytat. Omawiając lektury w ramach BIZNESU BEZ STRESU często korzystam właśnie z tej funkcji czytnika.
Ale to jeszcze nie wszystko! Zaznaczone przez siebie fragmenty można udostępnić innym czytelnikom, a na własnym urządzeniu zobaczyć, ilu z nich zachwyciło się tą samą odkrywczą myślą autora książki. To wszystko jest niemożliwe w przypadku wydań papierowych.
Poza tym Kindle dysponuje wirtualnymi zakładkami oraz możliwością dołączania własnych notatek.
I wcale nie trzeba w tym celu giąć ekranu lub mazać po nim flamastrem. Wystarczy nacisnąć odpowiedni klawisz.
Wnioski z tego wszystkiego są dwa:
- Książki elektroniczne to przyszłość druku – przyszłość polegająca na tworzeniu wspólnoty czytelniczej, a nie tylko na digitalizacji martwego słowa.
- Nawet profesorowi nie przystoi krytykować spraw, na których poznanie i zrozumienie nie miał ochoty poświęcić należytej dozy swojej uwagi.